Niedługo być może nie będzie nas w Widzewie albo Widzewa nie będzie w Łodzi. Lokalne środowisko musi załatwić między sobą swoje sprawy. Jeśli będzie tak jak do tej pory, nie mamy zamiaru angażować się na dłuższą metę - mówi "Przeglądowi Sportowemu" właściciel Widzewa.
Granicę pokazałem w zeszłym roku, że albo Widzew sobie poradzi mniejszym kosztem, albo spadnie. Możemy go odsprzedać do innego miasta. Widzew to zastrzeżony znak towarowy. W mojej opinii miasto nie ma żadnych powodów, żeby mnie nie lubić. Jeśli miasto nie chce mieć piłki nożnej, to nie będzie jej miało. ŁKS się raczej nie podniesie, a my bez stadionu też mamy bardzo ograniczone możliwości - twierdzi Cacek.