Powód jest bardzo prosty. Arbiter w czasie przerwy w rozgrywkach zapomniał o diecie. Okazało się, że waży 3 kilogramy za dużo, zaś normę tkanki tłuszczowej przekroczył o 3,5 proc.

Teraz nie pozostaje mu nic innego, jak tylko wylewać siódme poty, by szybko spełnić normy wymagane do prowadzenia meczów Ekstraklasy.

Reklama