Zdecydowanie gorzej wiedzie się Wiśle, która spadła na przedostatnią pozycję. Ostatnie ligowe zwycięstwo ta drużyna odniosła ponad dwa miesiąc temu – 17 września pokonała na własnym stadionie Pogoń Szczecin 2:0 i w kolejnych siedmiu spotkaniach wywalczyła zaledwie dwa punkty. W Gdańsku podopieczni trenera Marcina Kaczmarka, który jest wychowankiem i byłym szkoleniowcem Lechii, nie grali źle, ale do domu wrócili na tarczy.

Reklama

W pierwszej połowie gospodarze posiadali wyraźną przewagę, co miało odzwierciedlenie m.in. w czasie posiadania piłki – 72 do 28 procent, ale nic z tego nie wynikało. Biało-zieloni grali wolno i zbyt koronkowo, a przez to niedokładnie. Zamiast szukać prostych rozwiązań niepotrzebnie kombinowali i po stratach narażali się na kontry rywali.

I właśnie po jednej z nich, zresztą bardzo składnie rozegranej, goście wyszli w 28. minucie na prowadzenie. Jose Kante zagrał piętą do środka do Piotra Wlazło, który idealnie podał na prawą stronę do Giorgi Merebaszwilego, a gruziński pomocnik popisał się ładnym strzałem w długi róg.

Sześć minut później powinno być 2:0 dla Wisły. Po kolejnym kontrataku Merebaszwili zagrał do Kantego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Vanją Milinkovicem-Savicem – reprezentant Gwinei lobował golkipera Lechii, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.

Niewiele brakowało, aby na przerwę obie drużyny zeszły przy stanie 1:1. W 41. minucie pod własnym polem karnym stratę zanotował Kante i po dośrodkowaniu z prawej strony Rafała Wolskiego Seweryn Kiełpin obronił nogą uderzenie Simeona Sławczewa z pięciu metrów. Była to jedyna dogodna okazja stworzona przez gospodarzy w pierwszej połowie.

W drugiej połowie lechiści zagrali znacznie lepiej. W 54. minucie po zagraniu Rafała Wolskiego fatalnie skiksował Sławczew, ale pięć minut później gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania. Po faulu Merebaszwilego na Jakubie Wawrzyniaku rzut karny zamienił na gola Kuświk. Napastnik biało-zielonych uczynił to jednak na raty, bo pierwsze uderzenie obronił bramkarz gości, który skapitulował dopiero przy dobitce.

W 80. minucie błędu obrony gości nie wykorzystał Lukas Haraslin, a efektownie i udanie interweniował Kiełpin, ale za chwilę było już 2:1 dla Lechii. Z prawej strony zacentrował Paweł Stolarski, a Kuświk ubiegł Przemysława Szymińskiego i wślizgiem skierował z trzech metrów piłkę do siatki. W 87. minucie bliski szczęścia był jeszcze Sebastian Mila, jednak bramkarz Wisły uratował swój zespół od wyższej porażki.

Lechia Gdańsk - Wisła Płock 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Giorgi Merebaszwili (28), 1:1 Grzegorz Kuświk (59), 2:1 Grzegorz Kuświk (81)
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Jakub Wawrzyniak, Sławomir Peszko, Mario Maloca, Rafał Janicki, Sebastian Mila. Wisła Płock: Giorgi Merebaszwili, Seweryn Kiełpin, Dominik Furman, Jose Kante, Patryk Stępiński
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów 12 921
Lechia Gdańsk: Vanja Milinkovic-Savic - Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Sławomir Peszko, Simeon Sławczew, Michał Chrapek (46. Paweł Stolarski), Milos Krasic (78. Sebastian Mila), Rafał Wolski - Grzegorz Kuświk, Marco Paixao (56. Lukas Haraslin)
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Patryk Stępiński, Tomislav Bozic, Przemysław Szymiński, Kamil Sylwestrzak - Giorgi Merebaszwili (73. Witalij Hemeha), Maksymilian Rogalski (83. Dimityr Ilijew), Dominik Furman, Piotr Wlazło, Arkadiusz Reca (64. Dominik Kun) - Jose Kante.