Lecha bez rotacji w składzie

Drugą wygraną w Lidze Konferencji znacznie przybliża Lecha do awansu do kolejnej rundy. Mistrz Polski musiał jednak mocno napracować się, by pokonać dziewiąty obecnie zespół ligi szwajcarskiej.

Reklama

Frederiksen po raz pierwszy w tym sezonie nie dokonał żadnych zmian względem ostatniego spotkania i postawił na jedenastkę, która przekonywująco wygrała z Radomiakiem 4:1.

Mrozek ratował Lecha przed stratą bramki

Początek spotkania był momentami dość chaotyczny. Oba zespoły grały agresywnym pressingiem i piłka szybko zmieniała właściciela. Po tej nieco chaotycznej wymianie to lechici zaczęli nadawać ton wydarzeniom na boisku i ich akcje stwarzały większe zagrożenie. W 14. minucie Luis Palma mocno dograł w pole karne, ale Mikael Ishak nie zdążył precyzyjnie dołożyć nogi i piłka poszybowała wysoko ponad poprzeczką.

Lech szybkimi, krótkimi podaniami próbował przedostawać się w pole karne rywali, ale Szwajcarzy nie popełniali błędów w defensywie. Po pół godzinie gry poznaniacy stracili impet, a w końcówce pierwszej odsłony do głosu doszli goście. Po nieporozumieniu w środku pola, Theo Bair znalazł się w sytuacji sam na sam z Bartoszem Mrozkiem, ale powracający Wojciech Mońka zdołał zażegnać niebezpieczeństwo. Potem dwie niezłe okazje miał inny napastnik szwajcarskiej drużyny Alban Ajdini. Reprezentant Kosowa najpierw uderzył w środek bramki, czym nie mógł zaskoczyć golkipera gospodarzy. W doliczonym czasie gry Ajdini znów nie był w stanie pokonać Mrozka, który z trudem wybił piłkę na rzut rożny.

Goście mieli przewagę, ale gola strzelił Lech

Reklama

Po zmianie stron Szwajcarzy kontynuowali ofensywną taktykę i przez pierwszy kwadrans mieli wyraźną przewagę. Poznaniacy sprawiali wrażenie nieco stłamszonych i zaskoczonych tą sytuacją, a Frederiksen po kilkunastu minutach desygnował do gry trzech nowych zawodników.

Roszady pozwoliły Lechowi odzyskać pewność siebie, ale wciąż lepsze wrażenie sprawiali piłkarze z Lozanny. W okresie ich przewagi to poznaniakom udało się otworzyć wynik. Piłka wędrowała jak po sznurku, Palma dograł do Filipa Jagiełło, ten wystawił piłkę Ismaheelowi, który uderzeniem czubkiem buta pokonał Karlo Leticę.

Niewykorzystana sytuacja zemściła się na Szwajcarach

Ten gol ustawił spotkanie, a z drużyny gości uszło powietrze. Mistrz Polski starał się kontrolować spotkanie, choć z tą kontrolą różnie bywało. W samej końcówce Szwajcarzy rzucili wszystkie siły pod bramkę Mrozka i blisko 20 tysięcy kibiców przeżywało momentami dramatyczne chwile. Po strzale Enzo Kany-Biyik piłka poleciała tuż nad spojeniem. W czwartej minucie doliczonego czasu gry mocno zakotłowało się na przedpolu gospodarzy, a lechici na leżąco wybijali piłkę z pola bramkowego.

Krótko po tej sytuacji poznaniacy przeprowadzili szybki atak; Ismaheel uwolnił się spod opieki obrońcy FC Laussane-Sport i idealnie w tempo podał do Agnero, który najwyraźniej odblokował się i zdobył drugą z rzędu bramkę dla poznańskiego zespołu.

W fazie ligowej Ligi Konferencji Lecha czekają jeszcze mecze z MSV Mainz (11 grudnia) na własnym stadionie oraz wyjazdowy pojedynek z czeską Sigmą Ołomuniec (18 grudnia).

  • Lech Poznań – FC Lausanne-Sport 2:0 (0:0)
  • Bramki: 1:0 Taofeek Ismaheel (67), 2:0 Yannick Agnero (90+5)
  • Sędziował: Sigurd Kringstad (Norwegia)
  • Widzów: 19 728
  • Żółte kartki – Lech Poznań: Robert Gumny. FC Lausanne-Sport: Beyatt Lekoueiry, Nicky Beloko, Natan Butler-Oyedeji
  • Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira (59. Robert Gumny), Wojciech Mońka, Mateusz Skrzypczak, Michał Gurgul - Ali Gholizadeh (59. Taofeek Ismaheel), Antoni Kozubal, Pablo Rodriguez (59. Leo Bengtsson), Filip Jagiełło (75. Gisli Thordarson), Luis Palma - Mikael Ishak (85. Yannick Agnero)
  • FC Lausanne-Sport: Karlo Letica – Brandon Soppy, Kevin Mouanga, Bryan Okoh, Morgan Poaty (82. Sekou Fofana)– Gabriel Sigua (70. Olivier Custodio), Jamie Roche, Beuatt Lekoueory (82. Enzo Kana-Biyik), Nicky Beloko (70. Nathan Butler-Oyedeji), Theo Bair, Alban Ajdini (60. Gaoussou Diakite)