Zdobycie Pucharu Anglii powinno przynajmniej częściowo pocieszyć rozczarowanych przebiegiem sezonu fanów Arsenalu, który po raz pierwszy od 20 lat nie zmieścił się w czołowej czwórce Premier League i nie zagra w następnej edycji Ligi Mistrzów. Chelsea z kolei wywalczyła tytuł mistrzowski i miała nadzieję na podwójną koronę.
"Kanonierzy" objęli prowadzenie już w czwartej minucie, a do siatki trafił niezawodny Chilijczyk Alexis Sanchez. Gol początkowo nie został uznany, ponieważ na pozycji spalonej był Walijczyk Aaron Ramsey, który znalazł się blisko piłki i wykonał ruch w jej kierunku. Ostatecznie strzał oddał Sanchez, a sędzia główny - po konsultacji z liniowym - postanowił uznać trafienie.
Arsenal w pierwszej połowie zdecydowanie przeważał, ale nie był w stanie podwyższyć prowadzenia. Przyczyniły się do tego m.in. interwencje obrońców Chelsea, którzy dwukrotnie wybili piłkę zmierzającą do siatki z linii bramkowej, kiedy belgijski bramkarz Thibaut Courtois był już bezradny.
Po przerwie Chelsea zaczęła groźniej atakować, ale rywali z opresji ratował David Ospina. Kolumbijski bramkarz skapitulował jednak w 76. minucie po strzale reprezentującego Hiszpanię Brazylijczyka Diego Costy.
Wówczas Chelsea grała już w dziesiątkę. W 67. minucie drugą żółtą kartkę - za próbę wymuszenia rzutu karnego - zobaczył Nigeryjczyk Victor Moses.
Remis utrzymał się jednak tylko przez trzy minuty. Po dośrodkowaniu Francuza Oliviera Giroud wynik uderzeniem głową ustalił Ramsey.
To trzeci triumf Arsenalu w ostatnich czterech latach. "Kanonierzy" są najbardziej utytułowanym klubem w historii tych najstarszych na świecie rozgrywek. O jedno trofeum mniej ma ubiegłoroczny triumfator Manchester United.
Spotkanie, które na Wembley obejrzało prawie 90 tysięcy kibiców, poprzedziła minuta ciszy, poświęcona pamięci ofiar poniedziałkowego zamachu terrorystycznego w Manchesterze. Po eksplozji bomby w pobliżu hali koncertowej zginęły 22 osoby, a 119 zostało rannych.