"Kapitan bez opaski" - tak mówią o nim dziennikarze z Katalonii. Barcelona zatrudniała latem dwukrotnego laureata Złotego Buta - nagrody dla najlepszego strzelca lig europejskich, ale też lidera swojej nowej drużyny. 34 lata i status gwiazdy to wystarczające argumenty, by zostać mentorem dla młodzieży. Lewandowski był twarzą przełomu, który miał się dokonać na Camp Nou.

Reklama

Lewandowski - Barcelona. Obie stron zaryzykowały

Transfer z lepszej drużyny do słabszej musi mieć swoją logikę. Bayern wierzył, że z Lewandowskim można wiązać tylko najbliższą przyszłość. Barcelona dała Polakowi kontrakt na cztery sezony. Obie strony zaryzykowały. Czy to ryzyko się opłaci?

Reklama

Dziś Polak jest największą gwiazdą klubu z Camp Nou. Nikt nie ma wątpliwości, choć przyszłość będzie należeć do młodych jak Gavi, Pedri, Ansu Fati, Ronald Araujo, czy Balde. Lewandowski ma zamieniać ich pracę na gole i punkty. Udaje się to w La Liga, udało w Superpucharze Hiszpanii, ale nie w Lidze Mistrzów.

Reklama

Lewandowski i Gavi

Po niedawnym zwycięstwie nad Realem Madryt 3:1 w Rijadzie, prasę hiszpańską obiegły anegdoty jak to przed wyjściem na boisko Polak namawiał Gaviego, by trzymali się blisko siebie. Z tego urodziła się prestiżowa wygrana nad najlepszą drużyną Europy. Gavi zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty, Lewandowski dołożył kolejnego gola i asystę, a także podanie kluczowe przy bramce Pedriego na 3:0.

W drodze powrotnej z Rijadu Polak przekonywał Gaviego, by uczył się angielskiego i restrykcyjnie dbał o dietę. Czy racje 34-latka trafiły do piłkarza prawie dwa razy młodszego? Mamy jednak dowód, że rola Lewandowskiego w Barcelonie nie kończy się na boisku. Wcześniej media donosiły o jego rozmowach motywacyjnych z Ansu Fatin, a nawet Ousmane Dembele. Ten pierwszy dostał numer 10 po Leo Messim, wciąż nie może jednak wrócić do formy po serii kontuzji.

Imponująca średnia Lewego

13 goli i cztery asysty w 15 rozegranych meczach La Liga - średnia Lewandowskiego jest imponująca. Teraz spadnie, bo Polak opuszcza trzy mecze po czerwonej kartce w starciu z Osasuną. Pozycja lidera tabeli jest dla Barcelony wielką sprawą. Trzy punkty przewagi nad Realem Madryt to mało, ale daje nadzieję na walkę o odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii. Po czterech latach.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie traumatyczne wspomnienie z rozgrywek, na których Barcelonie zależało najbardziej. Joan Laporta zatrudnił tego lata siedmiu nowych piłkarzy, wydał na transfery 153 mln euro po to, by klub wrócił do europejskiej czołówki. Liga Mistrzów okazała się egzaminem ponad siły nowego zespołu. Porażki z Bayernem i Interem Mediolan w fazie grupowej to dowód jak trudno zmartwychwstać w kilka miesięcy.

Lewandowski nie ma czasu do stracenia

Lewandowski nie ma czasu do stracenia. Czekać na sukces mogą Gavi, Pedri i inni młodzi piłkarze z Camp Nou. Wiosną, po raz pierwszy od dekady, Polak obejrzy fazę pucharową Champions League w telewizji. Będzie śledził jak Karim Benzema z Realu atakuje jego trzecią pozycję w klasyfikacji strzelców wszech czasów. Francuz ma pięć goli mniej od Polaka (91).

Barcelona poszuka rewanżu w Lidze Europy. Jej rywalem jest inny gigant, który przeżywa permanentny kryzys od 2013 roku. Z Erikiem ten Hagiem Manchester United wychodzi jednak na prostą. Wygrał niedawno derby Manchesteru, co zdarza mu się od wielkiego święta. W najlepszej lidze świata jest na trzecim miejscu w tabeli, gra naprawdę dobrze. Dla Barcelony będzie egzaminem ekstremalnie trudnym.

Opuszczając Monachium Lewandowski zaryzykował. Miał do tego prawo. Sam nie mógł mieć wątpliwości, że sportowo robi krok wstecz. Kryzys Barcelony zaczął się od słynnego lania 2:8, które zafundowali jej Bawarczycy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 2020 roku. W edycji 2021-2022 Bayern dwa razy pokonał Katalończyków w fazie grupowej (po 3:0). Kolejne dwie porażki w tym sezonie pokazały, że w pojedynkę Lewandowski nie zmieni układu sił między Barceloną i Bayernerm. Gra na Camp Nou pierwszego Polaka, w roli gwiazdy numer 1, to jednak niecodzienna sportowa przygoda.

Jedno się Lewandowskiemu udaje na 100 procent. Uciszył protesty tych, którzy uważali, że absurdem jest wydawanie 50 mln euro na gracza 34-letniego. Czy budowanie na nim przyszłości klubu takiego jak Barcelona jest rozsądne? Tego wciąż nie możemy być pewni.