Polska: Piotr Nowakowski (2), Michał Winiarski (5), Bartosz Kurek (13), Zbigniew Bartman (7), Łukasz Żygadło (2), Marcin Możdżonek (9) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Ruciak, Paweł Zagumny, Jakub Jarosz (6), Grzegorz Kosok (7), Michał Kubiak (6).
Brazylia: Bruno Rezende (1), Wallace de Souza (23), Sidnei dos Santos (13), Murilo Endres (9), Lucas Saatkamp (7), Dante Amaral (3) i Sergio Dutra Santos (libero) oraz Theo Lopes (1), Ricardo Garcia, Thiago Alves (13), Rodrigao.
Polacy w tym sezonie Ligi Światowej pokonali Brazylijczyków już dwukrotnie (po 3:2). Mimo wszystko zarówno kapitan zespołu Marcin Możdżonek, jak i trener Andrea Anastasi powtarzali, że to jeszcze nic nie znaczy, a wicemistrzowie olimpijscy z tygodnia na tydzień będą coraz lepsi.
Nadal po kontuzji nie wrócili jeszcze Giba i Vissotto, ale mimo wszystko drużyna znakomicie zaprezentowała się przed własną publicznością.
Pierwszy set był bardzo wyrównany. Na drugą przerwy techniczną to Polacy schodzili, prowadząc dwoma punktami. Chwilę później, za sprawą świetnie funkcjonującego bloku Canarinhos, było jednak 16:17. Do remisu, dzięki dobremu serwisowi Michała Ruciaka, doszło przy stanie 22:22. W końcówce partii błąd popełnił Zbigniew Bartman i to Brazylijczycy cieszyli się ze zwycięstwa 26:24.
O kolejnym secie polscy siatkarze powinni jak najszybciej zapomnieć. Gra nie układała się od samego początku i rywale szybko odskoczyli na 13:17. Przy stanie 15:20 Łukasza Żygadło na rozegraniu zastąpił Paweł Zagumny, który w turnieju w Sao Bernardo jeszcze nie grał. Ale i on nie zdołał tak pokierować grą, by odrobić straty. Podopieczni Andrei Anastasiego ulegli 17:25.
Kolejną partię biało-czerwoni rozpoczęli w całkowicie innym ustawieniu. Od początku grali Zagumny, Jakub Jarosz, Grzegorz Kosok i Michał Kubiak. To była dobra decyzja włoskiego szkoleniowca, bo Polacy znowu podjęli walkę i wypracowali nawet trzypunktową przewagę - 18:15. Udało się ją utrzymać i wygrali 25:23.
To jakby jeszcze bardziej podrażniło Brazylijczyków. W decydującym secie pokazali, że nadal są bardzo groźnym zespołem i należy się z nimi liczyć. Od samego początku narzucili własny styl, a Polacy byli bezradni. Przegrywali 11:15, później 20:23. Mimo że podjęli walkę, nie zdołali odrobić strat i ulegli 23:25.
To była pierwsza przegrana biało-czerwonych z Canarinhos w tym sezonie. Poprzednie mecze wygrywali po 3:2.
Od tego roku zmieniła się formuła rozgrywania fazy interkontynentalnej. Odbędą się cztery turnieje - po jednym w każdym kraju z grupy. Ostatni Polacy rozegrają za tydzień w fińskim Tampere.
Do Final Six (4-8 lipca w Sofii) awansują zwycięzcy czterech grup, gospodarz i najlepsza drużyna z drugiego miejsca.