Podczas pierwszego konkursu w styczniu 1892 roku 10 tysięcy widzów oglądało rekordowy skok Arnego Ustvedta na odległość 21,5 metra. Obecny rekord to 136 metrów Tommiego Ingebrigtsena i 131 metrów w konkurencji kobiet Anette Sagen.

Skocznia była przebudowywana aż 18 razy, ostatnio w 1992 roku. Teraz władze miasta zastanawiają się, w jaki sposób zburzyć skocznię. Najbardziej prawdopodobne, że zostanie wysadzona w powietrze. "Skocznia w Holmenkollen to trzeci najbardziej znany na świecie obiekt sportowy, największa atrakcja turystyczna Norwegii i narodowy symbol" - powiedziała Anette Wiig Bryn z rady miejskiej Oslo. "Dlatego też jej zburzenie będzie na pewno wydarzeniem na skalę światową" - dodała.

Reklama

Pani Wiig Bryn poinformowała, że do konkursu na projekt nowego obiektu zaproszono architektów z całego świata. Zwycięzca zostanie wyłoniony we wrześniu. "Wygra niekoniecznie norweski projekt, bo najlepszy może się na przykład okazać architekt z Wybrzeża Kości Słoniowej" - zastrzega pani Wiig Bryn. Nowa skocznia, podobnie jak ta obecna, będzie widziana z każdego punktu Oslo. Na jej szczycie wybudowana zostanie ekskluzywna restauracja z widokiem na całe miasto.

Skocznia w Holmenkollen jest też obiektem królewskim, bo zmarły w 1991 roku król Olav V jeszcze jako książę uczestniczył tu w konkursach w latach 1922 i 1923. W roku 1946 odbył się konkurs pokoju, który zgromadził aż 100 tysięcy publiczności wiwatującej na cześć króla Haakona VII i Olava, którzy po wojnie wrócili do kraju z Anglii. W 1952 roku podczas zimowej olimpiady w Oslo pod skocznią zgromadziło się 120 tysięcy widzów.

Reklama

18 marca publiczność też na pewno nie zawiedzie. W loży zasiądzie obecny król Norwegii Harald. Można się spodziewać, że widzowie zgotują owacje Andersowi Jacobsenowi za zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, bo wcześniej nie mieli po temu okazji.

Prawdziwym królem obiektu - jak podkreślają sami Norwegowie - jest jednak Adam Małysz. Polak wygrał tu nieoczekiwanie 17 marca 1996 roku i później jeszcze w 2001, 2003 i 2006 roku. Nikt nie odniósł tu jeszcze czterech zwycięstw i nikt tego rekordu już nie pobije, skoro skocznia ma być zburzona. Norwegowie mówią pól żartem pół seriom, że za piąte zwycięstwo będą chyba musieli postawić Małyszowi pomnik.

Wśród gości ostatniego konkursu będą wszyscy żyjący zwycięzcy, m.in. reprezentujący kiedyś NRD Helmut Recknagel, który pół wieku temu, w 1957 roku, wygrał tu jako pierwszy skoczek spoza Skandynawii. Nowy kompleks narciarski w Holmenkollen będzie kosztował 580 milionów koron (290 mln złotych), z czego sama skocznia 380 milionów koron (180 mln złotych). Dla Norwegów będzie to inwestycja prestiżowa, tak jak dla Anglików stadion Wembley.