Agnieszka Radwańska rozstawiona z numerem 12. wygrała z 40-letnią Japonką Kimiko Date-Krumm 6:4, 4:6, 7:5 w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju tenisowego Australian Open (pula nagród 24 mln dol. australijskich) na twardych kortach w Melbourne Park.

Reklama

Tenisistki te spotkały się po raz pierwszy, a pojedynek trwał dwie godziny i 34 minuty. Nie było to porywające widowisko, lecz gra błędów i nerwów, w której obie zawodniczki nieustannie wywierały na siebie presję i seriami przegrywały swoje gemy. Serwis po żadnej stronie nie był atutem, lecz wprowadzeniem piłek do długich, chwilami wręcz morderczych wymian z głębi kortu.

W sumie Radwańska miała cztery asy i ani jednego podwójnego błędu (rywalka odpowiednio jeden i osiem), zdobyła 114 punktów, a przegrała 102, co przy natłoku niewymuszonych błędów przeciwniczki trochę zmienia obraz sytuacji. Zresztą Japonka uzyskała przewagę w wygrywających uderzeniach 38-26.

Radwańska zajmuje obecnie 14. pozycję w rankingu WTA Tour. Jednak występuje z numerem 12., bo tytułu nie broni kontuzjowana Amerykanka Serena Williams. Nie zagra także - wciąż sklasyfikowana w czołowej dziesiątce - Rosjanka Jelena Dementiewa, która w październiku zakończyła karierę.



Natomiast Date-Krumm jest aktualnie 52., a w listopadzie 1995 roku była numerem cztery na świecie. Jest najstarszą i najbardziej doświadczoną zawodniczką w tourze.

21-letnia krakowianka wróciła w tym tygodniu do gry po blisko trzyipółmiesięcznej przerwie spowodowanej przeciążeniowym pęknięciem dużego palca lewej stopy i operacji kontuzjowanej nogi. Jeszcze w listopadzie szanse na jej występ w Australian Open były niewielkie, jednak zaskakująco szybko i pomyślnie przebiegła rehabilitacja pod okiem doktora Mariusza Bonczara, który przeprowadził zabieg.

Reklama

Teraz w drugiej rundzie Polka zmierzy się z Chorwatką Petrą Martic, obecnie 140. w rankingu.