To największy sukces Agnieszki Radwańskiej i przełomowe wydarzenie w historii polskiego tenisa. 23-letnia krakowianka po raz pierwszy w karierze i jako druga Polka dotarła do półfinału Wimbledonu, najstarszego i najbardziej prestiżowego turniej tenisowego na świecie. Tu wygrywała jeszcze jako juniorka, ale nigdy wcześniej stawka nie była aż tak wysoka.

Reklama

Taki półfinał to niesamowite przeżycie, choć tak naprawdę trudno mi je porównywać ze wszystkimi tytułami wywalczonymi do tej pory. Teraz jakby uwolniłam się od tego całego zgiełku i pytań, dlaczego ciągle mi czegoś brakuje - mówiła w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Agnieszka Radwańska.

Teraz już nikt, takich pytań nie będzie zadawał. Radwańska awansując do finału została "rakietą numer dwa" na świecie, a jeśli wygra turniej, może być "jedynką". Polska mistrzyni zresztą już od kilku sezonów była klasyfikowana w czołowej dziesiątce rankingu WTA Tour.

Dobra passa Agnieszki trwa od sierpnia ubiegłego roku. W tym czasie wygrała kolejno turnieje WTA w Carlsbadzie, Tokio, Pekinie, Dubaju, Miami i Brukseli, a jesienią zakwalifikowała się do kończącego sezon turnieju masters w Stambule. Krakowianka jest najwyżej notowana Polką w historii rankingu największej organizacji kobiecego tenisa i jedną z trzech najlepiej zarabiających tenisistek na świecie w tym sezonie.

Jak każda młoda dziewczyna lubi wydawać pieniądze na przyjemności. Jej największą słabością są torebki prestiżowej marki Louis Vuitton, których ma sporą kolekcję. Po każdym wygranym turnieju kupuje sobie w nagrodę przynajmniej jedną. Przyznaje się do tego, że zakupy ją motywują, dlatego nie odmawia sobie również kolejnych par szpilek.

Jednak zawsze podkreśla, że do obecnej pozycji i pieniędzy doszła tylko i wyłącznie ciężką pracą przez 300 dni w roku. Pracuję na korcie i to jest ciężka harówa. Gdy nie gram, mam dziennie dwa treningi tenisowe i jeden w siłowni. Przez dziesięć miesięcy w roku. Na to się zdecydowałam - mówiła Radwańska w jednym z wywiadów. Tenis to twardy sport, nie telenowela - podkreślała.

Radwańska rocznie startuje w blisko 25 turniejach, w najróżniejszych zakątkach świata. Z udziału w zawodach wycofała się tylko raz, bo w życiu stara się nie odpuszczać. Wielokrotnie grała chora, a także z poważnymi kontuzjami. Ambicja i wiara we własne możliwości wyniosły ją na sam szczyt. Nie ukrywa, że często walczy nawet do utraty świadomości, bo nikt z czołówki się nie poddaje, musi być naprawdę bardzo źle, jeśli ktoś rezygnuje.

Reklama

Sportową rywalizację Agnieszka ma zresztą we krwi. Pochodzi ze sportowej rodziny: dziadek Władysław był hokeistą Cracovii, a ojciec i zarazem trener Robert Radwański był tenisistą KS Nadwiślan, uprawiał też łyżwiarstwo figurowe w KS Krakowianka.

Przygodę z tenisem zaczęła w wieku 5 lat w Niemczech, gdzie jej ojciec był trenerem w klubie Gruen-Gold Gronau. Jako sześciolatka wygrała tam swój pierwszy dziecięcy turniej. W 2005 roku przeszła na zawodowstwo, a już rok później awansowała do pierwszej setki w rankingu WTA i otrzymała nagrodę organizacji za osiągnięcia, natomiast w 2007 w kategorii Debiut roku.

Na korcie nie gwiazdorzy. Nie maluje się, nie obwiesza biżuterią i nie zwraca uwagi na to, jak wypadnie w telewizyjnych relacjach. Po dwóch gemach cieknie ze mnie jak z kranu. Przestaje mieć znaczenie, czy się pachnie, jak się wygląda. Jestem zdyszana, czerwona, makijaż rozpłynąłby się żałośnie - mówiła Agnieszka w "Twoim Stylu". Zawsze ma jednak idealny manicure.

Mimo że sport jest dla Agnieszki Radwańskiej priorytetem, to nie ma problemu z powrotem do zwyczajności. Życie wciąż mnie zachwyca. Małe rzeczy, chwile, dobre jedzenie, muzyka, zakupy w fajnych sklepach, opalanie na golasa - wyznała. Kiedy ma wolną chwilę, ogląda amerykańskie seriale: "24 godziny", "Dr House", "Dexter" - tak odreagowuje zmęczenie fizyczne i psychiczne, albo gra z przyjaciółmi w Nintendo Wii. Na pytanie "jaka jest Radwańska?" odpowiada krótko - normalna.