Strony już od dawna prowadziły rozmowy, ale dotychczas nie przynosiły rezultatu. Nie wszystkie z zaplanowanych wcześniej spotkań dochodziły też do skutku.
O zawarciu ugody poinformował reprezentujący Świątek mecenas Jarosław Chałas.
Przyjąłem strategię twardych negocjacji, ponieważ roszczenia WSG były na tyle odrealnione i nieadekwatne, że nie dawały niestety podstaw do spotkania się w połowie drogi - zaznaczył prawnik. Jak dodał, wraz ze swoimi współpracownikami dokładnie przeanalizował umowę łączącą tenisistkę, która w poprzednim sezonie wygrała wielkoszlemowy turniej French Open i WSG.
Bez trudu byliśmy w stanie podważyć ją w całości i z dużym prawdopodobieństwem doprowadzić do jej unieważnienia. To mogło przesądzić o ostatecznym przyjęciu przez WSG naszej propozycji ugody, która tym samym definitywnie, na określonych przez nas zasadach, kończy tę sprawę. Osiągnęliśmy nasz cel, którym od początku było doprowadzenie do porozumienia bazującego na uczciwym podejściu do kwestii spornych. Ugoda jest prawomocna i zamyka możliwość dochodzenia jakichkolwiek dalszych roszczeń między stronami - podkreślił we wspomnianym komunikacie.
Oświadczenie przekazał też prezes grupy WSG Artur Bochenek.
Chcielibyśmy potwierdzić, że zaakceptowaliśmy warunki ugody przedstawione przez pełnomocników Igi Świątek, co pozytywnie rozwiązuje sytuację, jaka miała miejsce między WSG a zawodniczką. Dziś każdy idzie w swoją stronę i będzie realizował swoje cele. Gorąco kibicujemy zawodniczce i jej sztabowi wierząc, że to co najlepsze dopiero przed nimi. Powodzenia - zaznaczono w komunikacie.
Czego dotyczył spór?
Spór dotyczył rozliczeń za czas obowiązywania umowy wypowiedzianej przez ojca zawodniczki - Tomasza Świątka - dwa lata temu, tuż przed 18. urodzinami tenisistki. Chałas w ubiegłorocznej rozmowie z PAP zapewnił, że na konto WSG już trafiła pewna suma stanowiąca zwrot udokumentowanych wydatków poniesionych na rozwój obecnie dziewiątej rakiety świata. Nie wykluczył też wówczas, że wykonany zostanie kolejny, o ile będą to "pozycje udokumentowane w postaci faktury czy przelewu".
Inaczej do sprawy podchodził Artur Bochenek.
Oni chcą zwrócić jedynie udokumentowane wydatki, które według ich oceny były zasadne i faktycznie przysłużyły się do rozwoju kariery Igi. Jest to błąd w rozumowaniu. Idea nie jest taka, by przez kilka lat finansować początkującego zawodnika aż dojdzie do wysokiego poziomu i odzyskać tylko dokładnie poniesione koszta. Umowa była tak skonstruowana, że w przypadku niepowodzenia w karierze - bez znaczenia na powód - zawodniczka nie musiałaby zwracać nam jakichkolwiek wydatków, ani złotówki... Jeśli zaś się jej uda, to dochodzi jeszcze suma będąca zwrotem poniesionego ryzyka oraz wysiłku pracujących na to osób. Był to określony procent z premii turniejowych i kontraktów marketingowych. To całkowicie naturalny zapis w takich umowach - zapewnił w ubiegłorocznej rozmowie z PAP.
Dodatkowym punktem według niego była sprawa opcji wykupu (klauzula buy-out). Bochenek twierdził wtedy, że z tego tytułu jego agencji także należą się pieniądze.
Obie strony zapewniały wówczas, że złożyły pozwy przeciw oponentom. Przedstawiciele Świątek wnioskowali o stwierdzenie pełnego rozliczenia z tytułu wypowiedzianej umowy i potwierdzenie, że nie wiąże ona już stron. Grupa WSG z kolei domagała się zwrotu pieniędzy