Prawnicy Djokovicia podali, że pierwszy pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa lider światowego rankingu otrzymał 16 grudnia. Jak dodali, podczas kontroli dwa tygodnie później od 72 godzin nie miał on gorączki ani kłopotów z oddychaniem.
1 stycznia pan Djoković otrzymał dokument z Departamentu Spraw Wewnętrznych stwierdzający, że jego odpowiedzi wskazują, iż spełnił warunki przybycia do Australii bez kwarantanny - kontynuowali przedstawiciele Serba w złożonym w sobotę wniosku.
Wskazali również, że zdobywca 20 tytułów wielkoszlemowych wnioskował o przeniesienie i umożliwienie trenowania przed rozpoczynającym się 17 stycznia turniejem Australian Open. 34-letni zawodnik, który dotarł na antypody w nocy ze środy na czwartek, został umieszczony w hotelu na przedmieściach w Melbourne, gdzie są zakwaterowane także osoby ubiegające się o azyl w Australii. Tam ma czekać do poniedziałku na rozprawę i jeśli jej wynik będzie niekorzystny, zostanie deportowany.
Sprawa gracza z Bałkanów - który od dłuższego czasu odmawiał ujawnienia informacji, czy jest zaszczepiony, a w przeszłości nie krył niechęci wobec takiego rozwiązania - wzbudza sporo kontrowersji zarówno w środowisku tenisowym, jak i wśród mieszkańców Australii. W kraju tym wprowadzono szereg surowych restrykcji i najdłuższy jak na razie łącznie lockdown, a dominujący obecnie wariant Omikron przyczynił się do rekordowej liczby przypadków zakażenia koronawirusem na antypodach w ostatnich dniach.
Djoković triumfował dziewięciokrotnie w Australian Open. Jeśli zwycięży w najbliższej edycji turnieju w Melbourne, będzie to jego 21. wielkoszlemowy tytuł i pobije rekord, który obecnie dzieli ze Szwajcarem Rogerem Federerem i Hiszpanem Rafaelem Nadalem.