Polacy po zaciętym meczu w Wiedniu przegrali z Chorwatami. Biało-czerwonym pozostają zmagania z reprezentacją Islandii o brąz. Jednak nasi szczypiorniści nie czują się pokonani. Czują się za to wściekli na norweskich sędziów, których oskarżają o sprzyjanie Chorwatom.

Reklama

"Zostaliśmy ukarani podwójnie. Nie dość, że przeciwnik zachowuje się niesportowo, bo w polu bramkowym zabiera bramkarzowi piłkę i jeszcze wyrzuca ją w bok, za co jest ewidentna kara dwóch minut, która w tym momencie mogła jeszcze mecz ustawić - zostajemy my zatrzymani, otrzymujemy żółtą kartkę za moją reakcję. Pytam się przy stoliku, o co chodzi, a oni zabierają nam piłkę" - oburzał się zdenerwowany trener Bogdan Wenta, upomniany za wybuch wściekłości na boisku.

Jak przyznał po meczu wyraźnie zdenerwowany trener, najgorsze w tym wszystkim jest to, że sędzia podszedł potem do niego i go... przeprosił.

"Może ja naprawdę nie znam się na tych nowych przepisach, ale jestem zaskoczony. Nie mam pretensji do zawodników chorwackich. Jeżeli się pozwala na taką grę, że zęby wylatują, to trzeba pogratulować" - dodał Wenta

Suchej nitki na arbitrach nie pozostawili także zawodnicy. Marcin Lijewski, który stracił w starciu z chorwackim piłkarzem ząb i nie doczekał się po tym reakcji sędziego, powiedział wprost: "Norwescy sędziowie oszukali nas. Było wiele sytuacji, nie wszystko widać w telewizji. My widzieliśmy, co oni gwizdali, kibice - nie".

"Ciężko się gra przeciwko tak renomowanemu zespołowi, jak Chorwacja. Ale przeciwko Chorwacji i sędziom - dwa razy trudniej" - dodał Lijewski.

Sławomir Szmal, nasz rewelacyjny bramkarz, także nie szczędził gorzkich słów: "Dochodzimy do sytuacji rzutowej, jesteśmy popychani, nie trafiamy. No trudno, gramy dalej. Oni dochodzą do takiej samej sytuacji i dostajemy dwie minuty kary i rzut karny" - oburzał się zawodnik po meczu.

W niedzielę nasi piłkarze ręczni zagrają w Wiedniu z reprezentacją Islandii. Będą walczyć o brązowy medal mistrzostw Europy.