Polska tyczkarka nie potrafiła sobie wytłumaczyć, czemu już z trzecich igrzysk olimpijskich wraca bez medalu. "Może nie mam takich możliwości, by skakać wyżej, może odpowiedniego charakteru. Ja mam lęk wysokości i boję się... Nie jestem fajterką, nie jestem agresywna, to nie leży w mojej naturze i nic nie poradzę, nie zmienię się. Na domiar złego trafiłam na erę fenomenek. Boże, dlaczego?" - mówiła, ciągle poprzez łzy, wicemistrzyni świata w Helsinek 2005.

Reklama

Pyrek przyznała, że wpływ na jej występ na pewno miała słabsza postawa Anny Rogowskiej. Przypomnijmy, że brązowa medalistka z Aten wczorajszą rywalizację zakończyła dopiero na 10. miejscu. "Ania zaliczyła jedynie 4,45. I też nie wiem dlaczego. Ja po swoich próbach byłam przekonana, że mogę jeszcze wyżej i wyżej. Natomiast ostatnia próba na 4,75 była tragiczna. Sport jest brutalny" - zakończyła Pyrek.