W poniedziałek DZIENNIK poinformował o procesie, który wytoczył pan sponsorowi kadry, Telekomunikacji Polskiej SA. Wczoraj "Przegląd Sportowy" zacytował z kolei pana wypowiedź: "Nie wrabiajcie mnie!"
Byłbym głupi, gdybym powiedział, że sprawy nie ma. Oczywiście, że jest. Nietrudno się domyślić, że skoro wynająłem prawników i 24 stycznia odbędzie się pierwsza rozprawa, to ja o tym wiem. Sądziłem, że nie muszę tego tłumaczyć... Dzwoni do mnie dziennikarz i pyta, czy przylatuję na rozprawę itd. Wiadomo, że nie. Moim głównym zajęciem jest gra w piłkę i na tym się skupiam. A po to mam pełnomocnika, żebym nie musiał nigdzie latać... "Dziennik" napisał coś, co jest dla mnie oczywiste - pozostaje w sporze prawnym z głównym sponsorem kadry i nie mam zamiaru się tego wypierać.

Ludzie zastanawiają się, czy czasem pan nie przeholował. Pojawiają się argumenty, że TP SA daje związkowi 10 milionów złotych rocznie i dlatego coś jej się należy.
Moje stanowisko jest następujące - w kwestii TP SA i wykorzystania mojego wizerunku są pewne niejasności i chciałbym się dowiedzieć, na jakiej zasadzie reklamowałem coś, czego reklamować nie chciałem. Nie interesuje mnie, ile TP SA płaci, bo ja nie dostałem nawet złotówki. I to chyba nie jest w porządku. Jeśli kupiono od związku coś, co należy do mnie, to chyba powinienem o tym wiedzieć?

A na pewno pana wizerunek należy do pana?

Po to od kilkunastu lat gram w piłkę - nie tylko w kadrze, ale też w Lechu, Wiśle i Celtiku - żeby dziś cieszyć się, że ludzie mnie znają i szanują. I to szanowane nazwisko nie należy ani do PZPN, ani do Lecha, ani do Wisły, ani do Celtiku. Moja twarz jest tylko moja.

TP SA powołuje się na umowę z PZPN.
Uważam, że TP SA wykorzystała mój wizerunek bezprawnie. A to, czy jest to zgodne z umową pomiędzy sponsorem a PZPN, nie ma dla mnie znaczenia. Ja nie podpisywałem nic ani ze związkiem, ani z Telekomunikacją Polską. Nie wyrażałem żadnej zgody. I sądzę, że nie można handlować czymś, co należy do mnie, za moimi plecami. Czas wreszcie zrozumieć, że rozmawiamy o ważnych w dzisiejszym sporcie sprawach. Wiele osób powtarza, że piłka nożna to biznes, ale mało kto wie, co się za tymi słowami kryje. A kryją się właśnie takie kwestie, o których teraz rozmawiamy.

Stanowisko TP SA jest takie, że skoro przyszedł pan na sesję zdjęciową, to wiedział, po co.
Przyszedłem, bo taki jest mój obowiązek jako reprezentanta. Ale to nie jest równoznaczne z pozwoleniem na wykorzystanie zdjęć na billboardach czy w prasie. Mnie się wydaje to oczywiste. Mało tego, przecież nikt się nawet mnie nie zapytał o cokolwiek. Nie zamienił zdania. Natomiast nie chcę za dużo o tym rozmawiać nie dlatego, że się tej sprawy wstydzę, tylko dlatego, że się po prostu na tym nie znam. Po to wynająłem prawników, aby myśleli za mnie. Ich zdanie jest znane - TP SA działała bezprawnie.

PZPN stara się uregulować obecną sytuację w formie oświadczenia, które dostaniecie do podpisania w trakcie najbliższego zgrupowania. Podobno będziecie musieli je podpisać.
Nie wiem, czy będziemy musieli... Wszystkie punkty będą do przedyskutowania. A są tam punkty - łagodnie mówiąc - sporne. Czy nie powinno być tak, że jeśli przygotowuje się jakąś listę praw i obowiązków piłkarza, to wypada zapytać o zdanie choćby najbardziej doświadczonych zawodników.

Wedle tych oświadczeń przekazujecie bezpłatnie i do końca kariery prawa do wizerunku. PZPN będzie mógł nim handlować.
Dokładnie. Myślę, że to tak śmieszne, iż komentarz jest zbędny. Jak mogę komuś na takich zasadach przekazać cokolwiek? Przepraszam bardzo - za pięć lat, jako kończący karierę zawodnik, dostanę propozycję umowy reklamowej i nie będę mógł jej zawrzeć dlatego, że w lutym zagramy przeciw Słowacji? To kompletna bzdura.

Piotr Świerczewski twierdzi, że dobrze byłoby, gdyby pan - jako kapitan zespołu - wziął na siebie odpowiedzialność za walkę o prawa wszystkich piłkarzy. Świerczewski proponuje też stworzenie czegoś na kształt związków zawodowych, stworzenia koalicji.
Zgadza się, to jest bardzo dobra okazja do stworzenia czegoś takiego, zawiązania pewnej grupy, która będzie stawała po stronie piłkarzy. Sytuacja z prawami do wizerunku jest dziś bardzo mętna i trzeba ją raz na zawsze wyjaśnić. I tu nie chodzi tylko o mnie, ale o wszystkich.

Zapowiada się bardzo ciekawe zgrupowanie kadry.
W jakim sensie?

Jerzy Engel przyniesie oświadczenia i powie: podpisywać!.
Nikt nie jest w stanie przyjąć do mnie i powiedzieć podpisuj. A jak nie podpiszę, to co? Wyrzucą mnie z reprezentacji? Nie wydaje mi się... Na pewno nikt nie będzie mnie szantażował. Nie jestem typem człowieka, który się przestraszy i schyli głowę. Jestem świadomy swoich praw... Ale nie chodzi o to, żeby walczyć, tylko aby dogadać się na zdrowych zasadach. Każdy piłkarz szanuje sponsora, ale też sam chce być szanowany.