Jak pan - prekursor walki o pieniądze za reklamy - patrzy dziś na zamieszanie wokół Macieja Żurawskiego?
Kibicuję mu z całego serca. Maciek dawał tej kadrze swoje umiejętności, swoje zdrowie i tego można było od niego wymagać. A nie tego, by pozwalał dowolnie wykorzystywać swój wizerunek w reklamach. Każdy z nas przez całe życie ciężko pracował, aby być rozpoznawalnym. To jest nasz kapitał. I nie można pozwalać, by ktoś po prostu ten kapitał nam podkradał. Postawmy się w jego sytuacji. Być może przed mistrzostwami mógłby reklamować inną firmę telekomunikacyjną, na przykład Netię, i zarobić wielkie pieniądze. Milion złotych! Jednak nie mógł tego zrobić, bo prawa do jego twarzy wzięła sobie Telekomunikacja Polska bez zapłacenia choćby złotówki. To absurd. Jeśli Maciek nie wygra tego procesu, to będzie to najzwyklejsze oszustwo. Bezspornie został wykorzystany. Poza tym dlaczego Jurek Dudek dostał pieniądze za reklamowanie TP SA, a Maciek Żurawski ma nie dostać? Nie widzę tu logiki.
Pan wciąż walczy ze związkiem w sprawie reklam w 2002 roku.
Wcześniej nie miałem czasu zajmować się tę sprawą. Nie twierdzę, że teraz się zajmuję, bo się na tym nie znam, ale zwróciłem się o pomoc do prawników. Chciałbym się wreszcie dowiedzieć czy PZPN miał prawo sprzedać mój wizerunek na przykład Coca-Coli? Czy było to zgodne z prawem?
Wówczas PZPN zmusił was do podpisania zgody na rozpowszechnianie wizerunku.
Ale już po fakcie. Najpierw były reklamy, a potem nasza zgoda. Dlatego dziś chętnie bym się dowiedział, czy taka zgoda ma jakąkolwiek wartość? Wówczas zostaliśmy zaszantażowani. Trójka Listkiewicz, Kolator, Boniek postawiła ultimatum - jeżeli nie podpiszemy, to mamy się pakować i wracać do Polski. Staliśmy pod ścianą, mając do wyboru albo zrzeknięcie się własnych praw, albo rezygnacje z jakichś tam marzeń. Gdyby cała drużyna się wówczas postawiła, sprawa skończyłaby się inaczej. Ale wiadomo, ludzie są różni. Dla jednych kariera się kończyła, dla jednych zaczynała, jeden cenił święty spokój, drugiemu zawsze jest wszystko jedno... Wtedy, mając przed sobą mecze mundialu, ustąpiliśmy. Ale czy tak powinien wyglądać dialog między związkiem a zawodnikami? Moim zdaniem nie. Teraz też nie chodzi o to, żeby się wzajemnie prać, boksować. Chodzi o to, żeby usiąść, porozmawiać i doprowadzić do jakiegoś kompromisu. Tylko że widać, iż PZPN nie traktuje piłkarzy jako partnerów do rozmowy. Nie może być tak, że związek wpisze sobie do statutu, że zawodnik nic nie znaczy i tak ma już pozostać.
Wymyślono nowy wybieg - każdy piłkarz, który ma grać w kadrze, musi przenieść na związek prawa do wizerunku. I to dożywotnio. Poza tym nie może reklamować konkurencji TP SA.
Czyli co? Teraz, po latach, chciałbym reklamować inną firmę, która zajmuje się telefonią i bym nie mógł? Przecież PZPN odbiera mi mój chleb. Ja po to pracowałem całe życie, po to grałem jak najlepiej, żeby dziś mieć szanowane nazwisko. I to nazwisko jest moim atutem, którego nikt odebrać mi nie może. Trzeba wreszcie zrozumieć, że od paru lat to jest gra o duże pieniądze. Zresztą, czy PZPN, przygotowując takie prawa i obowiązki reprezentanta Polski, zaprosił do negocjacji przedstawiciela zespołu? To jest normalny szantaż. Ja domagam się poważnego traktowania także w imieniu takiego Wawrzyniaka czy Kokoszki. Bo oni mogą nie mieć odwagi przeciwstawić się związkowi, mogą podpisać wszystko, co im się podsunie. A przecież trzeba się szanować. Kilkanaście lat grałem na Zachodzie i tam taka sytuacja jest nie do pomyślenia. A na zgrupowania kadry nie przyjeżdżałem dlatego, że ładnie bądź nieładnie wyglądałem, tylko dlatego, że trenerowi pasowało, jak kopałem piłkę. I związkowi dawałem swoją grę, a nie twarz.
PZPN może też doprowadzić do tego, że pewnego dnia grać w kadrze nie będzie się opłacało. Za dużo pieniędzy trzeba będzie poświęcić...
Ktoś może pomyśleć - dostanę 3 miliony złotych od Ery, to czy opłaca mi się grać w kadrze i wiązać się za darmo z Telekomunikacją? Możemy mówić o splendorze, o honorze, ale to są naprawdę ważne, aktualne pytania. Poza tym jeśli PZPN sprzedaje wizerunek piłkarzy, to dlaczego nic z tej sumy nie trafia do zawodników? Dlaczego nie otrzymują na przykład pięćdziesięciu procent? To już byłoby jakieś porozumienie. Nawiązując jeszcze do wydarzeń z Korei... Cenię pana Bońka jako piłkarza, bo był naszą największą gwiazdą w historii, ale i on nas musi cenić. Czasy się zmieniają. To już nie jest tak, że jest Włodziu Smolarek – fajny chłop, ale trzy zdania potrafi sklecić. Teraz wśród piłkarzy są prawnicy, ludzie po studiach. Już nie idzie po boisku trzech, co razem mają osiem klas podstawówki...
O sprawę z 2002 roku walczy pan wspólnie z dwoma kolegami - Tomaszem Kłosem i Tomaszem Hajtą.
Tak, na dziś jest nas trzech, ale zapraszam też innych chłopaków - niech wyrażą swoje zdanie. Nie chodzi o to, żeby się ze związkiem procesować do końca życia, tylko aby znaleźć wspólny język. Na razie mamy amatorszczyznę, pachnie komuną. Przychodzi trzech ludzi i mówi ci, co masz robić. Grożą, szantażują, straszą... Kwestie reklamowe to jest palący problem. PZPN może udawać, że nic się nie dzieje, może bagatelizować sprawę, ale w ten sposób tylko się pogrąży. Każdy z piłkarzy ma święte prawo do decydowania o sobie. Nie jesteśmy żadnymi niewolnikami, tak jak Adam Małysz nie jest niewolnikiem związku narciarskiego, a Otylia Jędrzejczak – pływackiego.
Podobno chce pan połączyć siły z Żurawskim...
Pomyślałem, że dobrze byłoby, gdyby nasi prawnicy połączyli siły, naradzili się. Każdy pilnuje swoich spraw, ale czasami dobrze jest grać zespołowo. Jeżeli inni piłkarze wyrażą zaufanie do mnie, czy też moich prawników, to nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wszyscy razem założyli coś na kształt związku zawodowego. Taki związek niby już istnieje, ale nie słyszałem, żeby cokolwiek zrobił. To raczej taka atrapa. A nam potrzebna jest nie pełna amatorka, ale profesjonalizm. Wszyscy się chwalą, że PZPN zarabia pieniądze, ale nie do końca tak jest, bo przy tym oszukuje sportowców. Czym tu się chwalić? Fakty są takie, że na całym świecie piłkarze zarabiają na swoim wizerunku poważne pieniądze i nie wiem, dlaczego nie miałoby tak być też w Polsce.
A jest pan zaskoczony, że to akurat Żurawski procesuje się z TP SA?
Jak wybrano go kapitanem, to pierwszy mówiłem, że Maciek się nie nadaje. A teraz uważam, że jest jednym z lepszych kapitanów, jacy mogli się trafić. Ma swoje zdanie i potrafi tego zdania bronić. Nie stał się marionetką w rękach związku. Teraz powinien pójść krok dalej i pomóc innym piłkarzom, wziąć to na swoje barki. Bo on, dzięki pozycji, jaką wywalczył, może sobie pozwolić na więcej. Na pewno na przykład Jacek Bąk, też fajny chłop, takim kapitanem by nie był...
Były kapitan reprezentacji Polski, Piotr Świerczewski chce pomóc Maciejowi Żurawskiemu w procesie z PZPN. "Każdy z nas przez całe życie ciężko pracował, aby być rozpoznawalnym. To jest nasz kapitał. I nie można pozwalać, by ktoś po prostu ten kapitał nam podkradał" - mówi DZIENNIKOWI piłkarz.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama