Mazoch leżał w krakowskiej lecznicy od zawodów Pucharu Świata w Zakopanem. Miał wtedy fatalny upadek na Wielkiej Krokwi. Przez kilka dni był w śpiączce utrzymywanej przez lekarzy. To było konieczne, żeby zmniejszył się obrzęk jego mózgu. Teraz jednak szybko wraca do zdrowia. Chodzi po szpitalnym korytarzu. Ma jeszcze niedowład prawej ręki. Ale i on na szczęście ustępuje.
Polacy od początku byli z Jankiem Mazochem. Nie sposób policzyć, ile wyrazów solidarności znalazło się na internetowych forach. Sam skoczek, gdy się wybudził ze śpiączki, powiedział, że czuł wsparcie i modlitwy Polaków. A pierwsze jego pytanie dotyczyło jego jeszcze nienarodzonego dziecka, które nosi jego narzeczona.
Najważniejsze jest, że Janek Mazoch będzie mógł wrócić do skakania. Tak orzekli lekarze, którzy się nim troskliwie opiekowali w krakowskim szpitalu. Najpierw jednak Czecha czeka rehabilitacja.
Gdy ogląda się jego fatalny upadek na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, aż trudno uwierzyć, że wyszedł z tego cało. A tu proszę bardzo - już dziś wraca do siebie, do Czech. Będzie jednak pamiętał o tym, jak troskliwie się nim zajmowano w naszym kraju. A i polscy kibice na pewno nie dadzą mu o sobie zapomnieć. Szczególnie gdy znowu stanie na szczycie skoczni.