"Chyba za głęboko wszedłem w wodę po starcie. Poza tym zdecydowałem się wziąć oddech, straciłem na tym trochę czasu, a tak naprawdę nie wiem, czy to było potrzebne" - opowiadał na mecie brązowy medalista poprzednich mistrzostw świata.
"Na szczęście za półfinały nikt medali nie rozdaje. Czwarty czas nie jest zły. W finale każdy ma szansę na złoto. Zawsze powtarzam, że sprint nie jest konkurencją loteryjną. Po prostu wygrywa ten, który popełni najmniej błędów. Ja muszę poprawić kilka elementów, ułożyć sobie ten wyścig w głowie i odpocząć" - dodał Kizierowski.
W półfinałach najlepszy czas miał Szwed Stefan Nystrand, wygrywając pierwszą serię z rezultatem 21,99. Równe 22 sekundy uzyskał w drugim półfinale Amerykanin Cullen Jones, płynący obok Kizierowskiego. Szybciej od Polaka finiszował jeszcze w stawce z Nystrandem Brazylijczyk Cesar Cielo Filho, pokonując dystans w 22,09.
"Czułem się jeszcze trochę zmęczony po tym porannym starcie. Brakowało świeżości" - powiedział po półfinałowym wyścigu na 50 m stylem dowolnym Bartosz Kizierowski. Polski pływak z czwartym czasem awansował do jutrzejszego finału podczas pływackich mistrzostw świata w Melbourne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama