Po niesamowitych występach w igrzyskach w Pekinie, w których wywalczył osiem krążków z najcenniejszego kruszcu, kolejne lata nie były dla niego tak udane. Najpierw przyłapano go na paleniu marihuany, a następnie na krajowym podwórku coraz częściej przegrywał z Ryanem Lochte. W Szanghaju jego gwiazda ponownie ma świecić pełnym blaskiem.

Reklama

"Mogę powiedzieć, że czuję się jak za dawnych lat. Przebywanie na pływalni znów mnie cieszy, a perspektywa rywalizacji bardzo ekscytuje" - zapewnił 26-letni Phelps, który wystartuje na 200 m stylem zmiennym, 200 m kraulem, na 100 i 200 m stylem motylkowym oraz w trzech sztafetach.

Amerykanin chce się przekonać, czy jego organizm wytrzyma takie obciążenie, bo w tych samych konkurencjach chciałby wystąpić w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Londynie, które - jak zapowiada - będą jego pożegnaniem z zawodowym sportem.

"Zakończenie kariery z pewnością będzie dziwnym uczuciem. Ciężko mi nawet o tym teraz myśleć. Pozostał rok, ale jestem pewny, że będzie udany i będę się dobrze bawił" - powiedział.

Rywale nie zamierzają mu jednak umilać ostatnich 12 miesięcy przed sportową emeryturą.

"To czego Michael dokonał w Pekinie było niesamowite i przeszło do historii, ale teraz wszystko może się zdarzyć. Zapewniam, że przez te trzy lata stałem się lepszym pływakiem" - podkreślił Lochte, który będzie bronił tytułu na 200 m stylem zmiennym.

Na 200 m kraulem ponownie swoją wyższość nad Phelpsem, ale już bez nowoczesnego stroju, będzie chciał udowodnić Niemiec Paul Biedermann. W konkurencjach delfinowych Amerykanin będzie musiał odeprzeć atak międzynarodowej koalicji z Pawłem Korzeniowskim i Japończykiem Takeshim Matsudą na czele.

MŚ w Szanghaju potrwają od 24 do 31 lipca.