"Czesi? Są słabsi od nas, ale nie można ich zlekceważyć. Jeśli jednak od pierwszych minut zagramy na sto procent, będzie dobrze" - przewidywał przed spotkaniem Krzysztof Lijewski. I rzeczywiście, Polacy ruszyli na rywala w szalonym tempie. Po 13 minutach prowadzili już 9:5. Rozentuzjazmowani kibice skandowali wówczas: „Gramy u siebie, Polacy gramy u siebie”, a szczęśliwy trener Bogdan Wenta bił brawo swoim zawodnikom.
Niestety, potem nasi - podobnie jak w spotkaniu ze Słowenią - znowu poczuli się zbyt pewnie. Efekt? To rywale schodzili do szatni z jednobramkową przewagą (14:13). Między 20. a 30. minutą nie popisali się rezerwowi, którym dał szansę Wenta. Zawiedli Michał Jurecki (jeden celny rzut na trzy próby) i Damian Wleklak (rozgrywał piłkę wolno i schematycznie), niczego wielkiego nie pokazali skrzydłowy Patryk Kuchczyński i typowany przed turniejem na odkrycie Euro 2008 Krzysztof Lijewski.
Na początku drugiej połowy Wenta znów postawił na swoich asów. Najlepsi Polscy piłkarze potrzebowali niespełna kwadransa, by pokazać Czechom kto rządzi na boisku. Po rzucie Bieleckiego w 44. minucie nasi prowadzili 26:20. "Jest już po meczu" - mówił w tym momencie Karel Libal, dziennikarz czeskiej gazety „Indes”. "Nasi piłkarze nie robili sobie wielkich nadziei na pokonanie Polaków. Mamy młody zespół. Ci ludzie przyjechali tu po naukę, nie po medale" - dodawał Libal.
Czesi mogliby marzyć o postawieniu się Polakom, gdyby w Norwegii zagrała ich największa gwiazda. Jednak Filip Jicha, rozgrywający najlepszego zespołu świata, niemieckiego THW Kiel, nie przyjechał na turniej z powodu kontuzji. "To czeski odpowiednik Karola Bieleckiego. Mógłby wam napsuć sporo krwi" - żałował Libal.
Dziś Polaków czeka dzień przerwy. Jutro rozpoczynają spotkania drugiej rundy. Zagrają w niej m.in. z Norwegią, która jest w kapitalnej formie. Skandynawowie pokonali nas na turnieju towarzyskim w Danii 30:23 (!), a podczas Euro 2008 bez problemów poradzili sobie z mocnymi Duńczykami i Rosjanami. "Wyciągneliśmy wnioski z tamtej porażki. Powinniśmy dać rywalom radę" - zapewnia Krzysztof Lijewski.
Łatwo nie będzie, bo Polacy poza norweskim piłkarzom będą musieli stawić czoła tutejszym fanom. Podczas meczu w Stavanger będzie ich około 6 tysięcy. Organizatorzy liczą, że na ten mecz przyjdzie też około 500 Polaków. Poza fanami z Kielc, Płocka, Wrocławia i Poznania, mogą też się pojawić kibice mieszkający w okolicach Stavanger. "Jest ich tu aż 10 tysięcy" - mówi DZIENNIKOWI Thorbjoern Hinna, szef komitetu organizacyjnego Euro 2008.
Aby liczyć się w walce o medale, w meczach drugiej rundy biało-czerwoni muszą poprawić głównie grę obronną. W każdym meczu I rundy tracili przynajmniej 27 goli. Liczymy też na wyższą formę pierwszego bramkarza Sławomira Szmala. 30-letni zawodnik w dwóch pierwszych dwóch meczach bronił ze słabą, 27-procentową skutecznością (21 udanych interwencji na 80 rzutów rywala).
"Podczas takiego turnieju jak Euro 2008 kluczem do sukcesu jest skuteczna gra w tyłach. Mamy tego świadomość" - przyznaje Grzegorz Tkaczyk. :"Dlatego każdego dnia na treningach będziemy poświęcać sporo uwagi doskonaleniu swoich defensywnych umiejętności" - zapewnia kapitan naszej reprezentacji.