Mariusz Kołodziej, promotor Mariusza Wacha, poinformował PAP, że w piątek po południu czasu amerykańskiego złoży wniosek o zbadanie próbki B podejrzewanego o doping polskiego boksera. Pierwszy test, przeprowadzony po walce z Władimirem Kliczką, był pozytywny. "W piątek w godzinach złożymy wniosek o analizę próbki B Mariusza Wacha" - powiedział PAP mieszkający w Stanach Zjednoczonych szef grupy Global Boxing Kołodziej, który wraz z Jimmym Burchfieldem z CES Promotions prowadzi karierę pięściarza wagi ciężkiej.

Reklama

W poniedziałek dziennik "Bild" napisał, że próbka A, przebadana w instytucie biochemicznym w Kolonii, wykazała obecność sterydów anabolicznych. Polakowi grozi dyskwalifikacja. Kołodziej otrzymał już oficjalne pismo z komisji lekarskiej z Niemiec. W piątek grupa Global Boxing wydała oświadczenie, w którym zwraca uwagę na rolę trenerów w tej sprawie.

Wach zaufał nam jako promotorom i uwierzył, że pomożemy mu dojść na szczyt. My wierzyliśmy w Wacha i trenerów, pod wodzą których Mariusz czuł, że może przygotować się najlepiej na walkę o mistrzostwo świata. Wach spędził cztery miesiące, pracując wyłącznie z jego zespołem trenerów w czasie przygotowań do listopadowej walki. Mariusz w pełni zaufał wskazówkom trenerów i ocenił, że będą mu pomagać w zgodzie z zasadami zgodnymi z regulaminem największych bokserskich organizacji. Nie ingerując w sposób prowadzenia przygotowań do walki, obdarzyliśmy trenerów zaufaniem i oczekiwaliśmy od nich etyki, której wymagamy od naszych wszystkich zawodników, trenerów oraz pracowników. CES i Global Boxing Promotions wypełniły swoje zobowiązania wobec Wacha i oczekiwały tego samego od sztabu trenerskiego w trakcie przygotowań do listopadowej walki. Jesteśmy zasmuceni, słysząc o ostatnich zarzutach pod adresem Mariusza Wacha, mamy nadzieję, że te oskarżenia nie umniejszą jego niesamowitego wysiłku włożonego w pojedynek z Władymirem Kliczko - m.in. napisano w oświadczeniu.

Z kolei drugi trener Wacha Piotr Wilczewski dopuszcza możliwość nieczystej gry ze strony niemieckiego obozu.

Coraz bardziej skłaniam się ku temu, że to był spisek ze strony Niemców. Nikogo nie oskarżam, ale w boksie zawodowym, w którym pojawiają się miliony euro, dochodzi do przeróżnych kombinacji. Dlatego dobrze się stało, że przebadana zostanie próbka B. Kolejna sprawa to ataki teamu Kliczki ws. jakichś nieprawidłowości z rękawicą Mariusza. Byłem w szatni i jestem świadkiem, że odkąd jeden ze współpracowników Władimira Kliczki przyniósł tę sporną rękawicę, nikt jej nie ruszał przez trzy godziny. Był z nami supervisor i on to może potwierdzić - powiedział PAP Wilczewski.

Reklama

Wciąż zagadką jest, w jaki sposób zabroniony środek znalazł się w organizmie polskiego pięściarza. Kołodziej przyznał, że rozmawiał z innymi szkoleniowcami Wacha, Portorykańczykiem Juanem De Leonem (główny trener) i Marcinem Machalą (odpowiedzialny za przygotowanie kondycyjne), ale nie zdradził żadnych szczegółów. Zapytany, czy w razie potwierdzenia dopingu, będzie kontynuował współpracę z Wachem, odparł: Nie chcę niczego przesądzać, tym bardziej, że promotorów jest dwóch. Kontrakt z bokserem obowiązuje nas jeszcze przez trzy lata".

Stawką pojedynku Wacha z młodszym z braci Kliczków (do starszego Witalija należy pas WBC), który odbył się 10 listopada w Hamburgu, był tytuł mistrza świata trzech organizacji IBF, WBA i WBO. Ukraiński pięściarz wygrał jednogłośnie na punkty (120:107, 120:107 i 119:109). Według mediów polski pięściarz miał zarobić ok. 650 tys. euro brutto.