W końcówce długiego (215 km) etapu kolarze dwukrotnie pokonywali słynny podjazd na Monte Carpegna (1369 m n.p.m), który był ulubionym miejscem treningów idola włoskich kibiców, nieżyjącego Marco Pantaniego i cieszy się opinią jednego z najtrudniejszych we włoskich Apeninach.
Już podczas pierwszej wspinaczki grupa kandydatów do czołowych miejsc stopniała do kilkunastu zawodników, a dystans do czołówki tracić zaczął między innymi wicelider Belg Remco Evenepoel (Quick-Step). Na czele niewielkiego peletonu niemal cały czas nadawał tempo Rafał Majka, kolega z ekipy Pogacara.
Drugi podjazd był już popisem młodego Słoweńca, który bez trudu zdystansował czwórkę usiłujących mu dotrzymać kroku rywali i samotnie wjechał na szczyt Monte Carpegna. Na 12-kilometrowym, bardzo trudnym technicznie, wąskim i krętym zjeździe do mety Pogacar bez trudu utrzymał przewagę i wyprzedził o ponad minutę ścigających go Duńczyka Jonasa Vingedaarda (Jumbo-Visma) i Hiszpana Mikela Landę (Bahrain Victorius). Majka przyjechał na metę 15.
Po sześciu etapach Pogacar ma 1.52 przewagi nad Vingegaardem i 2.33 nad Landą, co praktycznie zapewnia mu zwycięstwo całym wyścigu, bowiem niedzielny, ostatni etap jest stosunkowo łatwy i kończy się płaskim odcinkiem z metą w nadmorskim San Benedetto del Tronto.
Sobota była bardzo udanym dniem słoweńskiego kolarstwa, bowiem dwie godziny wcześniej zwycięstwem Primoza Roglica zakończył się siódmy etap innego worldtourowego wyścigu Paryż-Nicea.