W telewizyjnym studiu w Connecticut będzie komisarz ligi Adam Silver, który przedstawi wyniki pierwszej rundy oraz jego zastępca Mark Tatum - odpowiedzialny za drugą rundę draftu.

Koszykarze nie będą obecni na miejscu, ale wszystko śledzić będą mogli - podobnie jak i kibice - przed telewizorem i stacja zapowiedziała łączenie się z wybranymi zawodnikami online.

Reklama

Inne amerykańskie ligi - hokejowa NHL, futbolowa NFL i baseballowa MLB - przeprowadzą draft podobnie.

Zazwyczaj koszykarski draft odbywa się w czerwcu, ale w tym sezonie został przełożony na listopad z myślą, że jesienią będzie można go przeprowadzić tradycyjnie, a rozgrywki 2019/20 zostaną zakończone. Pierwszy warunek został spełniony. W październiku mistrzem zostało Los Angeles Lakers, ale pandemia nie ustąpiła, więc "spotkanie" na żywo w Barclays Center w Nowym Jorku okazało się niemożliwe.

Coroczny draft ma na celu pozyskanie przez kluby praw do nowych zawodników. Najczęściej są to koszykarze kończący szkoły wyższe w USA. Coraz więcej jest jednak obcokrajowców. Wybierając gracza w drafcie, klub uzyskuje na najbliższy rok pierwszeństwo do negocjowania i podpisania z nim kontraktu. Prawem tym może jednak dowolnie dysponować (np. zrzec się go, sprzedać lub wymienić za innego koszykarza, bądź odłożyć wybór na przyszłość).

Kolejność wybierania zawodników ustalana jest w drodze losowania oraz na podstawie wyników z poprzedniego sezonu. Aby wyrównać poziom zespołów, największe szanse na pierwsze numery mają zawsze najsłabsze ekipy. Numerami w drafcie - nawet przyszłymi, nie znając ich dokładnej kolejności - można się dowolnie wymieniać. Oferuje się je często przy transferach zawodników.

W tym roku jako pierwsi będą wybierać przedstawiciele Minnesota Timberwolves. W mediach spekuluje się, że z numerem jeden wybrany zostanie LaMelo Ball.