Zawodniczki AZS UMCS zdobyły trzy medale Małgorzata Hołub-Kowalik (złoty w sztafecie mieszanej 4x400 m i srebrny medal w sztafecie 4x400 m) i brąz Malwina Kopron w rzucie młotem, ale po raz pierwszy w historii sportu na Lubelszczyźnie, na tych igrzyskach jeden klub reprezentowało pięcioro innych lekkoatletów i pływaków: Marcin Lewandowski, Paulina Guba, Angelika Mach, Laura Bernat i Konrad Czerniak.

Reklama

Ten medal jest największym osiągnięciem w mojej karierze, choć cztery lata temu miałam brąz w mistrzostwach świata i złoto na Uniwersjadzie. To wspaniałe uczucie, ale nie byłoby mnie tutaj gdyby nie wspierali mnie klub, miasto Lublin i województwo lubelskie. Rzut młotem to sport indywidualny, ale bardzo dużo osób stało za moim sukcesem, jak choćby mój kochany trener, dziadzio (trenerem Malwiny jest jej dziadek Witold Kopron - przyp. red.), który cierpliwie mnie znosi i zawsze wspiera. Nie byłoby mnie tutaj, gdybyście państwo nie zainwestowali we mnie kilka lat temu. Cieszę się, że jestem studentką już studiów magisterskich UMCS, bo mając taką przychylność można pogodzić uprawianie sportu z nauką - powiedziała czołowa młociarka świata.

Pytana o sportową przyszłość 26-letnia studentka wydziału prawa i administracji dodała: Jeśli będę zdrowa, to będę mogła powiedzieć, że jadę do Paryża walczyć o złoto. I nawet jak Anita Włodarczyk wystartuje, to mam nadzieję, że jej tego złota nie oddam.

We wtorek swoje dwa cenne medale zaprezentowała Małgorzata Hołub-Kowalik.

Reklama

Nadal jestem w szoku po tym, co się wydarzyło na igrzyskach. Wróciłam do Polski około 48 godzin temu i jeszcze do mnie nie dociera, że z najważniejszej sportowej imprezy wróciłam z dwoma medalami. Przed wylotem, po cichutku marzyłyśmy z dziewczynami o zdobyciu jednego i to brązowego medalu, a rzeczywistość przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. To spełnienie największego marzenia. W tym miejscu muszę podziękować przede wszystkim mojemu trenerowi Zbigniewowi Maksymiukowi, który prowadzi mnie już 17 lat, od początku mojej kariery - zaznaczyła jedna z "Aniołków Matusińskiego".

"Dałyśmy z siebie 200 procent"

Statystyki mówiły, że nie ma szans, żeby zdobyć srebrny medal, Jamajki i Brytyjki legitymowały się zdecydowanie lepszymi rekordami życiowymi z obecnego sezonu. Od początku mówiłyśmy sobie, że zostawimy serce na bieżni i tak zrobiłyśmy. Poprawiony o ponad sekundę rekord Polski, to dla nas niewyobrażalny wynik. Na zgrupowaniu, zanim znalazłyśmy się w wiosce olimpijskiej biłyśmy rekordy życiowe na treningach. Później pozostało już tylko dać z siebie 200 procent - wspomniała studentka bezpieczeństwa wewnętrznego na Wydziale Prawa i Administracji UMCS.

Małgorzata Hołub-Kowalik i profesor Stanisław Michałowski podczas czerwcowego posiedzenia Rady Miasta Lublin uhonorowani zostali dorocznymi nagrodami sportowymi Lublina przyznanymi przez prezydenta miasta Krzysztofa Żuka za rok 2020.

Reklama

Prof. dr hab. Stanisław Michałowski przez dwie kadencje był rektorem Uniwersytetu im. Marii Curie Skłodowskiej i przez te osiem lat nastąpił znaczny rozwój sportu w uczelni. Drużyna koszykarek od kilku lat występuje w ekstraklasie, do najsilniejszych w kraju należą sekcje lekkoatletyczna i pływacka AZS UMCS, koszykarze awansowali na zaplecze ekstraklasy i na tym szczeblu występują też futsaliści oraz piłkarki ręczne. W klubie uczelnianym działa 9 sekcji wyczynowych i 30 akademickich.

Mogę mówić o pewnym spełnieniu, bo w znacznej mierze udało się zrealizować wizję uczeni kompletnej, w której dla sportu widzę ważną rolę, a te medale zdobyte przez nasze zawodniczki są powodem do dumy i podkreślają słuszność podjętych działań mówił profesor Michałowski.

W historii sportu na Lubelszczyźnie tylko raz zdarzyło się, że olimpijskimi medalistami było dwóch zawodników z jednego klubu, bo w mistrzowskim zespole siatkarzy w 1976 roku w Montrealu występowali Tomasz Wójtowicz i Lech Łasko, ówcześnie broniący barw Avii Świdnik.