Od 2010 roku Nibali sześciokrotnie startował w Giro i zawsze kończył wyścig na podium. Po raz ostatni wygrał w 2016, a poprzednią edycję zakończył na drugim miejscu. Teraz jednak wyjątkowo ciężko rywalizuje mu się ze znacznie młodszymi rywalami.
"Ścigam się z chłopakami, którzy mają ode mnie o kilkanaście lat mniej. Wygląda na to, że młodsi rywale są po prostu mocniejsi" - powiedział zawodnik grupy Trek-Segafredo.
W klasyfikacji generalnej "Rekin z Mesyny" traci 3.29 do prowadzącego 22-letniego Portugalczyka Joao Almeidy (Deceuninck-Quick Step).
Przed Nibalim jest jeszcze tylko jeden kolarz mający więcej niż 30 lat. Mowa o szóstym, 31-letnim Rafale Majce (Bora-Hansgrohe). Strata Polaka do lidera wynosi 3.18.
Nibali i Majka to także jedyni w najlepszej dziesiątce zawodnicy, którzy kiedykolwiek ukończyli na podium któryś z wielkich tourów.
Dyrektorzy sportowi coraz częściej przyznają, że w kolarstwie następuje pokoleniowa zmiana. Wyjątkowo spektakularnym triumfem młodości była wygrana w Tour de France 22-letniego Słoweńca Tadeja Pogacara.
Po wznowieniu rywalizacji w sierpniu tylko jeden wyścig wygrał zawodnik mający więcej niż 30 lat - w klasyku Il Lombardia najlepszy okazał się 35-letni Jakob Fuglsang.
Duńczyk z ekipy Astana był wymieniany w gronie faworytów Giro, ale na wymagających podjazdach także wyraźnie ustępuje młodym. W "generalce" jest 12. z ponad pięciominutową stratą.
"To Giro należy do młodych. Są silniejsi, nie czują respektu i po prostu mocniej naciskają na pedały" - podkreślił Giuseppe Martinelli, jeden z dyrektorów sportowych w Astanie.
Za Almeidą jest dwóch kolarzy grupy Sunweb. 15 sekund straty ma uważany teraz za faworyta Holender Wilco Kelderman, a 2.56 od lidera dzieli Australijczyka Jaia Hindleya.
We wtorek po dniu przerwy kolarze przejadą 229 km z Udine do San Daniele del Friuli. Niezwykle wymagające górskie etapy zaplanowano na środę, czwartek i sobotę. Rywalizację w niedzielę zakończy jazda indywidualna na czas na dystansie 15,7 km w Mediolanie.