Polacy harowali, ale punktów nie ma
Niemcy byli zdecydowanym faworytem środowego spotkania. Przed meczem selekcjoner naszej kadry, Marcin Lijewski mówił, że "Niemcy nawet, gdy są słabi, to są mocni. Oni zawsze są w czołówce".
To się potwierdziło w pojedynku z reprezentacją Polski. Na inaugurację nasi zachodni sąsiedzi nie zagrali wielkiego widowiska. Biało-czerwoni przez długi czas im nie ustępowali pola i "bili się" z nimi jak równy z równym. Zawiodła skuteczność, zwłaszcza z rzutów karnych. Szkoda, bo nie graliśmy źle, a punktów nie ma. Cel jednak dalej pozostaje ten sam - wyjście z grupy.
W 39. minucie był jeszcze remis
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. W ostatniej minucie był remis i piłkę mieli biało-czerwoni. Niestety podopieczni Lijewskiego stracili posiadanie. Niemcy szybko i skutecznie rozegrali akcję. Dzięki temu do szatni schodzili z jedną bramką przewagi 15:14.
Druga część gry nie zaczęła się dla nas dobrze. Rywale odskoczyli nam na trzy bramki, ale w 39. minucie udało nam się doprowadzić do remisu 21:21.
Syprzak miał kłopoty z celnością
Potem biało-czerwonych zaczęła zawodzić skuteczność. Kulał w tym elemencie zwłaszcza Kamil Syprzak. Zaznaczyć, że nasi reprezentanci mylili się nawet z rzutów karnych. Przed upływem 45. minuty Polacy zmarnowali aż trzy próby z siedmiu metrów.
Ostatnie dziesięć minut meczu to konsekwentne budowanie przewagi przez Niemców. Rywale nam "odjechali" i nie pozwolili się dogonić. Ostatecznie kandydaci do medalu tegorocznych mistrzostw wygrali 35:28.
Czesi i Szwajcarzy kolejnymi rywalami Polaków
Biało-czerwoni w rundzie wstępnej mundialu w grupie A za rywali mają jeszcze Czechy i Szwajcarię. Z każdej z ośmiu grup do następnej rundy awansują po trzy najlepsze zespoły. Finał odbędzie się 2 lutego w Oslo.
To 18. występ biało-czerwonych w MŚ; w poprzednich, dwa lata temu, występując przed własną publicznością zajęli 15. miejsce. W dorobku mają cztery medale: srebrny z 2007 roku oraz brązowe z edycji 1982, 2009 i 2015. Tytułu broni Dania.