Cała afera pewnie uszłaby pani Rushway na sucho, gdyby nie fakt, ze reprezentacja Zimbabwe nie zakwalifikowała się na południowoafrykańskich mistrzostw. "Zawodnicy po seksualnych ekscesach byli zbyt zmęczeni, by dać z siebie wszystko na murawie" - sugerują dziennikarz.

Tak już na marginesie. Ulubieńcem wiecznie nienasyconej pani prezes był ponoć piłkarz Manchesteru City, Benjamin Mwaruwari.