Szkoci szukają lewonożnego pomocnika, który miałby zastąpić odchodzącego niedługo Shunsuke Nakamurę. Bośniak ma szansę go zastąpić, choć przeszkody są dwie: Lech nie chce zimą słyszeć o transferze żadnego z kluczowych zawodników, a poza tym młody zawodnik miałby wielki problem z uzyskaniem pozwolenia na pracę na Wyspach Brytyjskich.
Lechowi będzie jednak niezwykle ciężko utrzymać dłużej swoich najlepszych graczy. Dzięki awansowi do fazy grupowej Pucharu UEFA na Bułgarską ściągają tłumy menedżerów i skautów. Już na meczu z francuskim AS Nancy było ponad 20 przedstawicieli klubów z najsilniejszych europejskich lig - pisze "Przegląd Sportowy".
>>>Kto królem polowania? Lech!
"Nie ma takiej ceny, za którą skłonni bylibyśmy go oddać już zimą. My będziemy kupować zawodników, a nie ich sprzedawać" - zapewnia Kadziński. I dodaje: "W najbliższym okienku transferowym nie odejdzie żaden z naszych kluczowych graczy. To można wytłuścić i podkreślić" - zapewnia szef klubu z Bułgarskiej.
Bośniak został kupiony za 500 tysięcy euro z Żeljeznicara Sarajewo. Teraz wyceniany jest już na prawie cztery razy więcej. To jednak nie przekonuje nikogo w Lechu. Szczególnie, że Stilić jest tutaj zaledwie kilka miesięcy, a kontrakt ma jeszcze na 3,5 roku. "Wiemy, że jego wartość rośnie. I świetnie. Tylko my na razie nie musimy sprzedawać. Póki co, komornik nie zamierza przyjść na Bułgarską" - śmieje się Kadziński.
W przenosinach Stilicia do Szkocji jest jeszcze jedna poważna przeszkoda - pozwolenie na pracę na Wyspach Brytyjskich. Tutaj piłkarz byłby na razie bez szans. Jedyna opcja to kupienie go przez Szkotów i wypożyczenie do innego klubu w Europie.