Powiedzenie, że koszula bliższa ciału można lekko zmodyfikować - koszulka bliższa ciału. Zwłaszcza ta Legii, Wisły, Lech czy Kolportera. Dziś odbędą się dwa spotkania - Cracovii z Legią i Bełchatowa z Górnikiem Łęczna, a w weekend kolejne sześć. Potem już trzeba zarezerwować sobie wszystkie soboty. W ciągu najbliższych trzech miesięcy poznamy nowego mistrza Polski.
Pytanie pierwsze - kto nim będzie?
Jeśli zajrzymy zespołom z czołówki w karty, okazuje się, że asów mają niewiele. trochę sie wzmocniły jedynie dwie drużyny - Legia i Zagłębie. Warszawianie przeprowadzili transfer zimy - kupili za ponad dwa miliony złotych Bartłomieja Grzelaka z Widzewa Łódź, podbierając go w ostatniej chwili lubinianom (jak to porównać do Rosji, gdzie Zenit kupił Anatolija Tymoszczuka z Szachtara za 60 milionów złotych?). Tylko, że Grzelak przez dwa miesiące ani razu nie trafił do siatki i kto wie, czy nie zacznie ligi na ławce rezerwowych. "Po ciężkich przygotowaniach nie doszedłem jeszcze do siebie, mój organizm źle je zniósł, ale wracam do odpowiedniej dyspozycji" - mówi Grzelak i prosi kibiców: "Oceniajcie mnie po tym, jak gram, a nie po tym, skąd przyszedłem".
Podkupienie Grzelaka Zagłębie odbiło sobie biorąc inną gwiazdę z Łodzi, Roberta Kolendowicza. Jego przejście z ŁKS należy to najbardziej absurdalnych transakcji ostatnich lat. Na dziś nie wiadomo czyim Kolendowicz jest zawodnikiem, a wszystko przypomina polską komedię sprzed lat. Dlatego na pytanie, gdzie zagra reprezentant Polski, trener Zagłębia Czesław Michniewicz odpowiada lekko przerobionym cytatem z filmu „Czarodziej z Harlemu”: "Kto Kolendę ma, dla tego Kolenda gra!".
Okres transferowy przespała Wisła Kraków, ale i tak ma wyjątkowo silną kadrę - zwłaszcza, że do zespołu wrócili Konrad Gołoś i Tomasz Dawidowski. W dodatku piłkarze po raz pierwszy od miesięcy nie narzekają na trenera. Zgodnym chórem chwalą treningi z Adamem Nawałką, wypierając z pamięci katów – Dana Petrescu i Dragomira Okukę.
Pytanie drugie - kto rozczaruje?
W gronie faworytów do mistrzostwa specjalnie nie wymieniamy Bełchatowa, bo wszystko, co najlepsze ten klub ma - przynajmniej na razie - za sobą. "Odszedł najlepszy strzelec zespołu i w dodatku zawodnik, który najbardziej absorbował przeciwników" - przyznaje trener Orest Lenczyk, mając oczywiście na myśli Radosława Matusiaka. Osierocony Łukasz Garguła w pojedynkę zdziała niewiele, więc jeśli na koniec sezonu Bełchatów znajdzie się w pierwszej trójce, to już będzie sukces.
Poza Matusiakiem, polską ligę opuścił także Marcin Wasilewski z Lecha, a wkrótce wyjedzie Jakub Błaszczykowski z Wisły Kraków. W ostatnich latach najlepsi zawodnicy ekstraklasy jeden po drugim ruszają na Zachód. Dramatycznie brakuje gwiazd. Tak naprawdę ostał się ledwie Paweł Brożek, ale i o niego pytają zagraniczne kluby. Trzeba więc liczyć, że zaczynająca się właśnie runda wykreuje nowych bohaterów...
Pytanie trzecie - kto nas oczaruje?
Kto więc może być bohaterem? W wielkiej formie jest podobno Roger Guerreiro z Legii, a jego możliwości wszyscy znamy. Kiedy ma swój dzień, potrafi zamienić się w boiskowego czarodzieja, który ku uciesze publiczności ośmiesza rywali. To Brazylijczyk pełną gębą - taki, który może beztrosko stracić piłkę, a po chwili ruszyć w pojedynkę przeciw wszystkim. I to z powodzeniem! A może wreszcie potwierdzi się, że Maciej Korzym to nie tylko zdolny junior, który umie podbijać piłkę wszystkimi częściami ciała, ale przede wszystkim poważny piłkarz?
Eksperci liczą też, że będzie to wiosna Krzysztofa Gajtkowskiego z Kolportera oraz Michała Golińskiego z Groclinu. Obaj decydowali kiedyś o sile Lecha Poznań, gdy ten zdobywał Puchar Polski. Teraz rzuceni do innych miast próbują odzyskać formę sprzed dwóch lat. Swego czasu Goliński był kreowany na lidera reprezentacji Polski, więc warto trzymać za niego kciuki. Tylko czy da radę pokazać się mając obok siebie raczej mało utalentowanych kolegów? Ale taki problem będzie miało wielu zawodników...
Pytanie czwarte - kto nas załamie?
Goliński i tak jest w dość komfortowej sytuacji, jeśli dla porównania spojrzymy na Radosława Majdana. Bramkarz Pogoni Szczecin ma obok siebie kilkunastu amatorów z Brazylii, którzy chcieliby być piłkarzami. Ponieważ chcieć i móc to dwie różne sprawy, obecna Pogoń może być prawdziwym pośmiewiskiem. Zwłaszcza, że wziął się za nią Libor Pala, czyli trener, który jeszcze nigdy niczego nie wygrał.
W beznadziejnej sytuacji kadrowej jest też Górnik Zabrze, którego prezes Ryszard Szuster jednego dnia zapowiedział, że zbuduje polski Ajax Amsterdam (opierając się na młodych zawodnikach), a następnego ściągnął przebrzmiałe gwiazdy - Marcina Kuźbę i Jacka Paszulewicza. Pierwszy już doznał kontuzji, drugi chyba jeszcze nie, ale to się może zmienić z minuty na minutę...
Pytanie piąte – co nas zaskoczy?
Pogoń i Górnik raczej nas nie zaskoczą, natomiast w niezłej formie wydają się być Arka Gdynia oraz Górnik Łęczna. Tym razem podobno mają mecze wygrywać uczciwie, a nie kupować, ale to informacja do końca niesprawdzona. Może więc będą walczyły po staremu. Sekretarka w Gdyni, której postawiono osiemnaście zarzutów, pracuje dalej. Odbiera telefony i dzwoni. Nie ma jak jej zwolnić, bo potrzebnych do tego jest dwóch członków zarządu, a na wolności został jeden...
Forma Arki może jednak na wiele się nie zdać, bo biorąc pod uwagę koniec abolicji dla piłkarzy, całkiem możliwe, że już wkrótce trener Wojciech Stawowy nie będzie mógł skompletować jedenastki. W Łęcznej piłkarze strajkują, bo trzeba było im obciąć pensje. Reszta kasy widocznie poszła w koła sędziowskich samochodów.
Afera korupcyjna, która wstrząsnęła naszym futbolem, wiele mimo wszystko nie zmienia. Kibice tłumnie ruszą na mecze - nieważne czy kupione, sprzedane, czy tym razem jednak uczciwe...