Bramki: 1:0 Michał Pulkowski (4), 1:1 Roland Linz (7), 1:2 Peter Hlinka (43-głową), 1:3 Tomas Jun (73).

Żółte kartki: Ruch - Rafał Grodzicki, Michał Pulkowski, Artur Sobiech, Sebastian Olszar, Austria Wiedeń - Zlatko Januzovic.

Reklama

Sędzia: Michael Koukoulakis (Grecja). Widzów: 8 000.

Rewanż zostanie rozegrany 5 sierpnia w Wiedniu.

Ruch:Krzysztof Pilarz - Krzysztof Nykiel, Rafał Grodzicki, Maciej Sadlok, Ariel Jakubowski - Wojciech Grzyb, Marcin Malinowski (79-Piotr Stawarczyk), Michał Pulkowski, Łukasz Janoszka (46-Marcin Zając) - Artur Sobiech, Sebastian Olszar (69-Bartosz Flis).

Austria: Heinz Lindner - Petr Vorisek, Aleksandar Dragovic, Manuel Ortlechner, Markus Suttner - Florian Klein, Peter Hlinka, Zlatko Januzovic, Michael Liendl (80-Marin Leovac) - Roland Linz (76-Schumacher), Tomas Jun (86-Patrick Salomon).

Nawet trener gospodarzy Waldemar Fornalik mówił przed czwartkowym spotkaniem, że faworytem będą Austriacy. Na ich korzyść przemawiały m.in. dwie rozegrane już ligowe kolejki, w których drużyna gości zdobyła sześć punktów. Chorzowianie z kolei, mimo awansu do trzeciej rundy eliminacji LE, nie zachwycili w potyczkach z kazachskim Szachtiorem Karaganda i maltańskim FC Valetta.

Chorzowianie zaczęli mecz znakomicie, bo już po czterech minutach prowadzili. Instynktem snajperskim w polu karnym rywala błysnął Michał Pulkowski. Austriacy ani myśleli się tym załamywać. Potrzebowali tylko 180 sekund, by wyrównać. Sytuacji sam na sam z bramkarzem Ruchu nie zmarnował najlepszy snajper wiedeńczyków Roland Linz.

Reklama

Niebiescy słabo prezentowali się w defensywie i długo nie potrafili się otrząsnąć po tym "ciosie". Dopiero przed przerwą stworzyli dwie bardzo dobre sytuacje podbramkowe. Skuteczniejsi byli Austriacy. Egzekwowali w pierwszej połowie osiem rzutów rożnych. Po ostatnim z nich chorzowscy obrońcy nie upilnowali Petera Hlinki i było 1:2.

Pierwsi na drugą połowę wyszli goście i to oni mogli po chwili podwyższyć wynik. Chorzowianie sprawiali początkowo wrażenie ospałych, w 53 minucie "obudził" ich rezerwowy Marcin Zając. Po jego rajdzie i dośrodkowaniu w boczną siatkę z bliska trafił Sebastian Olszar.

Goście prowadząc przyjęli oczywistą taktykę - cofnęli się i spokojnie czekali na okazję do akcji zaczepnej. Nadarzyła się w 73. minucie. Znów zawiodła obrona Ruchu a zupełnie niepilnowany Tomas Jun z siedmiu metrów bez trudu pokonał Krzysztofa Pilarza, bardzo przybliżając swój zespół do gry w czwartej rundzie kwalifikacji.