Bramki: 0:1 Maciej Rybus (81)

Żółta kartka - Legia Warszawa: Jakub Wawrzyniak, Ivica Vrdoljak, Marcin Komorowski

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)

Widzów: 8 500

Reklama

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Amir Spahić, Krzysztof Wołczek - Piotr Ćwielong (85. Marek Gancarczyk), Przemysław Kaźmierczak (89. Łukasz Gikiewicz), Sebastian Mila, Waldemar Sobota - Cristian Omar Diaz (73. Łukasz Madej), Vuk Sotirović

Reklama

Legia Warszawa: Marijan Antolović - Artur Jędrzejczyk, Dickson Choto, Jakub Wawrzyniak, Marcin Komorowski - Manu, Maciej Iwański (89. Alejandro Ariel Cabral), Ivica Vrdoljak, Ariel Borysiuk - Miroslav Radović (46. Maciej Rybus), Takesure Chinyama (75. Bruno Mezenga)

W porównaniu do ubiegłotygodniowego wygranego 3:2 meczu z Cracovią, w Śląsku zaszła tylko jedna zmiana - Tadeusza Sochę zastąpił Mariusz Pawelec, który spotkanie oglądał jednak z ławki rezerwowych. Legia przyjechała do stolicy Dolnego Śląska w najmocniejszym składzie m.in. z powracającym po kontuzji Dicksonem Choto. Pierwsza część meczu od samego początku toczyła się w dobrym, szybkim tempie. Na popisowe rajdy skrzydłami Waldemara Soboty i Piotra Ćwielonga goście odpowiedzieli akcjami Manu i Macieja Iwańskiego. Obu zespołom brakowało jednak precyzji, a co za tym idzie niewiele było celnych strzałów.

Reklama

Najlepszej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał Takesure Chinyama, który w 37. minucie meczu otrzymał dobre podanie od Manu, a mając przed sobą tylko bramkarza fatalnie przestrzelił. Jeszcze przed przerwą po minięciu dwóch rywali na strzał z dystansu zdecydował się Przemysław Kaźmierczak, ale dobrze ustawiony Marijan Antolovic z niewielkimi problemami złapał piłkę.



Po zmianie stron legioniści zdobyli wyraźniejszą przewagę w środku pola i dłużej utrzymywali się przy piłce. W 65. minucie wprowadzony po przerwie Maciej Rybus dopadł w polu karnym do bezpańskiej piłki, ale uderzył minimalnie nad poprzeczką. Śląsk cofnął się na własną połowę i szansy na zdobycie bramki szukał w kontratakach. Po jednym z nich bliski zdobycia bramki był Diaz, jednak z czterech metrów nie trafił w bramkę.

Na kwadrans przed końcem meczu po trybunach przetoczył się kolejny jęk zawodu, a kibice chwycili się za głowy, bowiem w dużym zamieszaniu w polu karnym gości Vuk Sotirovic trafił w poprzeczkę. Niewykorzystana sytuacja zemściła się już pięć minut później. Rybus minął dwóch obrońców Śląska i precyzyjnym strzałem z 16. metrów nie dał szans Marianowi Kelemenowi.

Śląsk do ostatnich minut nie zrezygnował z walki, wynik spotkania jednak już nie uległ zmianie.

Po meczu powiedzieli:

Trener Legii Warszawa Maciej Skorża: "Tak jak się spodziewaliśmy, był to bardzo ciężki bój. Śląsk ma bardzo dobry początek sezonu i jest wymagającym przeciwnikiem. Ja się cieszę z tego, że zagraliśmy dużo lepiej w defensywie. Ten moment straty piłki nie był już dla nas tak niebezpieczny jak we wcześniejszych spotkaniach. To głównie dzięki Dicksonowi Choto, który wniósł do naszej gry dużo spokoju i dzięki temu mogliśmy dłużej przytrzymać piłkę. W ataku brakowało nam zimnej krwi i tego >>ostatniego podania<<, ale bardzo się cieszymy z tych trzech punktów".

Trener Śląska Wrocław Ryszard Tarasiewicz: "Kibice mogli oglądać bardzo dobre spotkanie. Szkoda, że dobra gra moich piłkarzy nie została zrekompensowana zdobyciem chociaż jednego punktu. Przygotowujemy się do kolejnego spotkania z Lechią Gdańsk i myślę, że jak będziemy grali tak jak do tej pory, to będziemy te punkty zbierać. Dziś się nie udało i żałuję, bo zawodnicy włożyli dużo wysiłku w ten mecz".