Po zwycięstwie w Dniepropietrowsku nad Dnipro (1:0) w eliminacyjnym meczu Ligi Europejskiej, mistrzowie Polski najwyraźniej odzyskali pewność siebie, a także skuteczność. W efektownym stylu pokonali Cracovię aż 5:0, a dwa gole zdobył nowy nabytek Lecha Artjoms Rudnevs.

Reklama

Cracovia po dwóch porażkach (ze Śląskiem 2:3 i Legią 1:2) przyjechała do Poznania w poszukiwaniu pierwszych punktów w tym sezonie. Goście jednak fatalnie rozpoczęli spotkanie. W 10 min. Marian Jarabica tak niefortunnie próbował wybić piłkę Semirowi Stiliciowi, że totalnie zaskoczył swojego bramkarza. Bramkę lechici mogli zdobyć jeszcze wcześniej - w znakomitej sytuacji znalazł się Rudnevs, ale posłał piłkę w ręce bramkarza.

Zdobyta w trochę przypadkowych okolicznościach bramka podbudowała gospodarzy, a krakowscy piłkarze popełniali sporo błędów. Dobrze w bramce Cracovii spisywał się Marcin Cabaj, który obronił mocne uderzenie Rudnevsa, a później Dimitrije Injaca.

Pod koniec pierwszej odsłony ożywili się goście. Dwoił się i troił były gracz Lecha Bartosz Ślusarski, który toczył ciężkie boje z Manuelem Arboledą. W 34. min Ślusarski w końcu znalazł się w dogodnej sytuacji, ale strzelił tuż obok słupka. Jeszcze lepszą okazję zmarnował Mariusz Sacha, który efektownym "szczupakiem" chciał zaskoczyć Jasmina Buricia. Nie trafił czysto w piłkę, która poszybowała daleko od słupka.

Reklama

W przerwie trener "pasów" Rafał Ulatowski postawił na jedną kartę desygnując do gry ofensywnych zawodników - Michała Golińskiego i Radosława Matusiaka. Otwarty futbol Cracovii skończył się kolejnymi golami dla Kolejorza. Już siedem minut po wznowieniu gry Marcin Kikut idealnie zagrał w pole karne, do piłki nie zdążył Rudnevs, a także obrońca Paweł Sasin, a całą okazję wykończył Sławomir Peszko.

Krakowianie jednak nie rezygnowali, efektownym strzałem z dystansu popisał się Sacha, a Burić z najwyższym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później było już 3:0 dla Lecha, znów Kikut precyzyjnie wrzucił piłkę na pole karne, a Rudnevs głową nie dał żadnych szans Cabajowi. Kolejna bramka dla Lecha padła znów po akcji prawą stroną. Tym razem asystę zaliczył Sergiej Kriwiec, a na listę strzelców wpisał się inny rezerwowy Jakub Wilk. Festiwal strzelecki gospodarzy zakończył Rudnevs, który tym spotkaniem utwierdził władze poznańskiego klubu w przekonaniu, że warto było w niego zainwestować.