Bramki: 0:1 Siergiej Kriwiec (9), 1:1 Michał Kucharczyk (38), 2:1 Bruno Mezenga (88-głową)

Żółta kartka - Legia Warszawa: Tomasz Kiełbowicz, Maciej Rybus, Ivica Vrdoljak, Marijan Antolović. Lech Poznań: Luis Henriquez, Siergiej Kriwiec.
Czerwona kartka za drugą żółtą
- Legia Warszawa: Maciej Rybus (44)

Reklama

Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice). Widzów: 22 304.

Legia Warszawa: Marijan Antolović - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dickson Choto (70. Artur Jędrzejczyk), Tomasz Kiełbowicz - Manu, Ivica Vrdoljak, Ariel Borysiuk, Maciej Rybus - Michał Kucharczyk (63. Miroslav Radović), Takesure Chinyama (80. Bruno Mezenga)

Lech Poznań: Jasmin Burić - Grzegorz Wojtkowiak (86. Jacek Kiełb), Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Marcin Kikut (66. Jakub Wilk), Dimitrije Injac, Semir Stilić (77. Artur Wichniarek), Siergiej Kriwiec, Sławomir Peszko - Artjoms Rudnevs

W 9. minucie Dickson Choto podał piłkę w polu karnym tuż pod nogi Siergieja Kriwca, a ten nieatakowany mocnym strzałem pokonał Marijana Antolovicia. Stracona bramka niemal wcale nie zrobiła wrażenia na legionistach. Kapitan zespołu Ivica Vrdoljak mówił przed spotkaniem, że wie jak zmobilizować swoich kolegów, ale zupełnie mu to nie wychodziło. Na zagrzewające okrzyki Chorwata jego koledzy reagowali jedynie chaotycznymi atakami.

Przeciwieństwem była postawa piłkarzy Lecha, którym z trybun przypatrywał się jedynie trener Lecha Poznań. To efekt kary nałożonej przez Komisję Ligi Ekstraklasy SA za dyskusję z arbitrem w trakcie meczu ze Śląskiem Wrocław (dwa mecze kary i 6 tys. zł grzywny).

Reklama



Zastępujący go na ławce trenerskiej Ryszard Kuźma mógł mieć pretensje jedynie do swoich podopiecznych o brak skuteczności. Do przerwy bowiem goście powinni prowadzić przynajmniej 3:0. Znakomitych okazji nie potrafili jednak wykorzystać Kriwiec, Semir Stilić i Sławomir Peszko.

Jak wykorzystywać dogodne sytuacje bramkowe pokazał starszym kolegom 19-letni Michał Kucharczyk, który otrzymał dobre podanie od Manu i płaskim strzałem pokonał Jasmina Buricia. Napastnik, który kosztował stołeczny klub 300 tys. zł, po raz drugi przyćmił zagraniczne gwiazdy, które miały błyszczeć przy Łazienkowskiej (we wtorek strzelił jedynego gola w meczu z Pogonią).

Jeszcze przed zmianą stron drugą żółtą kartkę zobaczył Maciej Rybus i osłabił swój zespół. Trener Skorża w przerwie nie powstrzymał się od komentarza tej decyzji i sędzia Mirosław Górecki odesłał go na trybuny.

W drugiej części meczu kibice obejrzeli odmienioną Legię. Gospodarze choć grali w osłabieniu mieli zdecydowaną przewagę, ale nie potrafili tego udokumentować zdobyciem bramki. Na kwadrans przed końcem bliski tego był Tomasz Kiełbowicz, ale piłka po jego uderzeniu z rzutu wolnego trafiła w słupek. Inaki Astiz, który dobijał strzał, trafił w boczną siatkę.

W 88. minucie kibice przy Łazienkowskiej popadli w euforię, bo wprowadzony za Kucharczyka Bruno Mezenga najwyżej wyskoczył do dośrodkowania Kiełbowicza i strzałem głową zdobył zwycięską bramkę.