Bramki: 1:0 Bruno Coutinho (35), 2:0 Marcin Adamski (84-samobójcza).

Żółta kartka - Polonia Warszawa: Bruno Coutinho, Grzegorz Bonin. ŁKS Łódź: Piotr Klepczarek II, Tomasz Nowak, Cezary Stefańczyk.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 2 800.

Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Marcin Baszczyński, Tomasz Jodłowiec, Adam Kokoszka, Tomasz Brzyski - Bruno Coutinho (87. Pavel Sultes), Łukasz Piątek, Robert Jeż, Łukasz Trałka, Grzegorz Bonin (68. Paweł Wszołek) - Edgar Cani (59. Daniel Sikorski).

Reklama

ŁKS Łódź: Bogusław Wyparło - Cezary Stefańczyk, Michał Łabędzki, Marcin Adamski, Piotr Klepczarek II - Marcin Smoliński (72. Tomasz Nowak), Bartosz Romańczuk (88. Agwan Papikyan), Dariusz Kłus, Maciej Bykowski (62. Sebastian Szałachowski) - Marek Saganowski, Marcin Mięciel.

Przed meczem zdecydowanym faworytem wydawała się Polonia Warszawa. Jej sobotni rywal w dwóch poprzednich kolejkach nie zdobył punktu i gola, a stracił aż dziewięć bramek. Dla szkoleniowca gospodarzy Jacka Zielińskiego spotkanie miało dodatkowy podtekst. W marcu 2009 roku, prowadząc właśnie "Czarne koszule", przegrał na Konwiktorskiej z ŁKS 1:3 i został zdymisjonowany.

Tym razem pozycja doświadczonego szkoleniowca po jego powrocie do Polonii jest mocniejsza, zresztą właściciel klubu Józef Wojciechowski do dziś podkreśla, że Zieliński to najlepszy trener, z jakim pracował na Konwiktorskiej.

Reklama

W porównaniu z meczem z Wisłą Kraków (1:1) szkoleniowiec Polonii dokonał dwóch zmian. W drugiej linii od początku zagrał Grzegorz Bonin (na ławce rezerwowych usiadł Pavel Sultes), a w ataku przeciętnie spisującego się dotychczas Daniela Sikorskiego zastąpił wysoki Albańczyk Edgar Cani.

Przez pierwsze pół godziny gospodarze mieli problemy ze sforsowaniem defensywy rywali. Jedyną groźną sytuację stworzyli po akcji Grzegorza Bonina. W 35. minucie kibice zgromadzeni na Konwiktorskiej po raz kolejny przekonali się jednak, jak cennym piłkarzem jest Bruno Coutinho. Były gracz Jagiellonii zdecydował się na strzał zza pola karnego i... jego zespół objął prowadzenie. W pierwszej kolejce pomocnik Polonii strzelił gola Lechii Gdańsk, a w drugiej - Wiśle Kraków. Nikt inny nie zdobył w tym sezonie bramki dla Polonii.

Po przerwie ŁKS, nie mając nic do stracenia, ruszył do ataku, a efektem przewagi gości były rzuty rożne. Polonia grała wolno, schematycznie. Sprawiała wrażenie drużyny zadowolonej z jednobramkowego prowadzenia.

Wśród gości aktywny był doświadczony Marcin Mięciel. W 75. minucie ładnie zmylił obrońcę rywali, ale kopnął wysoko nad poprzeczką. Siedem minut później po jego mocnym strzale Sebastian Przyrowski z trudem odbił piłkę.

Poloniści w drugiej połowie nie stworzyli praktycznie żadnej dogodnej okazji, ale... zdobyli drugą bramkę. W 84. minucie po dośrodkowaniu zza pola karnego Roberta Jeża obrońca ŁKS Marcin Adamski interweniował tak pechowo, że trafił głową do własnej bramki. W tym momencie trzecia porażka z rzędu ŁKS stała faktem.