Bramki: 1:0 Miroslav Barcik (15), 2:0 Blazej Vascak (34), 3:0 Dariusz Jarecki (38), 3:1 Ermin Seratlic (50), 3:2 Andrius Skerla (90+1).

Żółta kartka - Polonia Bytom: Błażej Telichowski, Michal Hanek, David Kobylik, Adrian Chomiuk. Jagiellonia Białystok: Hermes, Robert Arzumanyan, Ermin Seratlic, Marcin Burkhardt.

Reklama

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 2 000.

Polonia Bytom: Marcin Juszczyk - Peter Hricko, Lukas Killar, Mateusz Żytko, Błażej Telichowski - Marcin Radzewicz (68. Adrian Chomiuk), Michal Hanek, Miroslav Barcik, Łukasz Tymiński, Dariusz Jarecki (79. Grzegorz Podstawek) - Blazej Vascak (56. David Kobylik).

Reklama

Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Thiago Cionek, Andrius Skerla, Robert Arzumanyan (46. Luka Pejovic), Alexis Norambuena - Tomasz Kupisz, Mladen Kascelan (46. Marcin Burkhardt), Hermes, Jarosław Lato - Tomasz Frankowski (71. Maciej Makuszewski), Ermin Seratlic.

Oba zespoły walczą o diametralnie różne cele, ale punktów potrzebują tak samo. Pierwsze minuty spotkania zwiastowały "egzekucję" broniącej się przed spadkiem Polonii. Goście zamknęli rywali na ich połowie i - chociaż sytuację sam na sam z bytomskim bramkarzem zmarnował Tomasz Frankowski - kwestia goli dla walczącej o mistrzostwo Jagiellonii wydawała się przesądzona.

Bramki padły, tyle, że po drugiej stronie boiska. Najpierw zupełnie nieatakowany Miroslav Barcik "podholował" piłkę w pole karne Jagiellonii, spokojnie strzelił obok Grzegorza Sandomierskiego, a później białostoccy obrońcy jeszcze dwa razy zachowali się pasywnie. W efekcie na przerwę piłkarze zdenerwowanego trenera Michała Probierza schodzili z bagażem trzech goli.

Reklama



Do drugiej części goście przystąpili z dwoma zmianami. Potrzebowali pięciu minut do zdobycia kontaktowej bramki. Tym razem "przysnęła" defensywa Polonii i po podaniu Jarosława Lato Ermin Seratlić nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Polonia po tej stracie nie cofnęła się. Szansę na zadanie przyjezdnym decydującego ciosu miał w 60. minucie Marcin Radzewicz, nie trafił jednak do celu będąc w polu bramkowym.

"Biegają, jak nigdy. Widać, że grają o życie" - skomentował grę bytomian jeden z miejscowych kibiców.

Prawdziwe emocje zaczęły się w doliczonym czasie gry. Bramkarz gospodarzy obronił strzał Marcina Burkhardta z rzutu wolnego, ale wobec dobitki Andriusa Skerli był bezradny. Mimo rozpaczliwego natarcia całą "11" zawodników goście nie zdołali wyrównać.