Ostatni sezon dla Kolejorza nie był udany - przegrany finał Pucharu Polski oraz dopiero piąta lokata w lidze sprawiły, że poznański zespół nie gra obecnie na arenie międzynarodowej.

Reklama

Dla klubu to wymierna strata, szczególnie po udanych występach w Lidze Europejskiej, gdzie poznaniacy w poprzednim sezonie dotarli do 1/16 finału. Mecze z Juventusem Turyn i Manchesterem City zapisały się nie tylko w pamięci kibiców, ale też przyniosły konkretne zyski finansowe sięgające kilkunastu milionów złotych.

"Lech nie stawia sobie celów, gdyż wyznacza je rola, jaką klub odegrał w ostatnich latach w polskiej piłce. Planem minimum jest zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Lech ma dla kogo grać. Mecze w Lidze Europejskiej oglądało ponad 40 tysięcy kibiców. Poza tym sami piłkarze posmakowali gry w pucharach i bez względu na wiek oraz staż w zespole, te pojedynki pozostały im w pamięci" - powiedział nowy dyrektor sportowy Lecha Andrzej Dawidziuk, który dwa miesiące temu zastąpił Marka Pogorzelczyka.

W trakcie letniej przerwy Lech był mało aktywny na rynku transferowym. Jedynym wzmocnieniem jest przyjście utalentowanego bułgarskiego pomocnika Aleksandra Tonewa. Jak przyznał Dawidziuk, poznański klub zamiast sprowadzać zagranicznych, nie zawsze wysokiej klasy graczy, woli dać szansę swoim młodym piłkarzom. Kamil Drygas, Mateusz Możdżeń czy Marcin Kamiński mają wkrótce zostać pierwszoplanowymi zawodnikami Kolejorza.

Reklama

"Lech od dłuższego czasu inwestował w szkolenie młodzieży. Teraz, gdy pod skrzydła klubu trafiła też Młodzieżowa Szkoła Piłkarska z Szamotuł, przyszedł czas, by najzdolniejszych wprowadzać do pierwszego zespołu. Polskie kluby pod względem finansowym nie są w stanie konkurować z zespołami z bogatych lig. Mogą ściągnąć do siebie w miarę tanich, ale i przeciętnych graczy. Dlatego inwestowanie w młodzież to szansa. Nie ukrywam, że marzy mi się, by w Lechu 70-80 procent składu stanowili piłkarze, na których rozwój klub miał istotny wpływ" - podkreślił Dawidziuk.

Wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy dostali: Grzegorz Kasprzik, Seweryn Gancarczyk, Tomasz Mikołajczak oraz Bartosz Bosacki. Rozstanie z tym ostatnim wzbudziło sporo kontrowersji, bo to wychowanek i wieloletni kapitan Lecha, a klub nie chciał przedłużyć kontraktu, nie dając mu szansy pożegnać się z poznańska publicznością.

Choć okienko transferowe będzie otwarte jeszcze ponad miesiąc, wszystko wskazuje na to, że na kolejny sezon pozostanie Semir Stilic. Bośniak, w przeciwieństwie do Bosackiego, już prawie zdążył podziękować fanom Kolejorza za trzy lata w Poznaniu, ale do Lecha nie trafiły żadne konkretne oferty z innych klubów. Jego kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2012 roku.

Reklama

W stolicy Wielkopolski pozostaje też trener Jose Maria Bakero. W sztabie szkoleniowym doszło jednak do zmian. Nowym asystentem Hiszpana jest Mariusz Rumak (wcześniej pracował z grupami młodzieżowymi), który zastąpił Ryszarda Kuźmę. Z kolei szkoleniem bramkarzy zajął się Dominik Kubiak, który przejął obowiązki po Pawle Primelu.

Lechici po letniej przerwie do zajęć wrócili 27 czerwca. Przez dwa tygodnie trenowali na własnych obiektach, a następnie wyjechali na 11-dniowe zgrupowanie do niemieckiego Miesbach.

W trakcie przygotowań rozegrali siedem meczów kontrolnych: z Zagłębiem Lubin 1:0, Panathinaikosem Ateny 0:1, Rubinem Kazań 2:1, VfR Aalen (III liga niemiecka) 0:2, Manisasporem (Turcja) 0:0, Sivassporem (Turcja) 0:1 i AEL Limassol (Cypr) 1:2.

Kibicom Lecha długo przyjdzie czekać na pierwszy mecz swoich ulubieńców na Stadionie Miejskim. W związku z organizacją zawodów motocrossowych Red Bull X-Fighters, zaplanowanych na 6 sierpnia, lechici w Poznaniu zagrają dopiero 10 września. Wcześniej, 19 sierpnia, Kolejorz w roli gospodarza wystąpi we Wronkach, gdzie podejmie Ruch Chorzów. Władze śląskiego klubu, mimo nalegań Lecha, nie chciały zgodzić się na zamianę gospodarza. We Wronkach spotkanie będzie mogło obejrzeć tylko cztery tysiące widzów.