Podbeskidzie rozpoczęło spotkanie ambitnie, jakby chciało wziąć rewanż za porażkę 0:6 w Bełchatowie z drugiej kolejki. W pierwszych pięciu minutach dość składne, szybkie akcje zakończyły się jednak niecelnymi strzałami Lirana Cohena i Sebastiana Ziajki. Z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić goście. To oni oddali pierwszy celny strzał na bramkę. W 11. minucie piłkę uderzoną przez Kamila Kosowskiego wyłapał Richard Zajac.

Reklama

W 26. minucie odważnie w pole karne, wzdłuż linii końcowej boiska wbiegł Szymon Sawala. Niemal z zerowego kąta usiłował strzelać, ale piłka odbiła się od słupka i wyszła poza boisko.

Akcje bełchatowian raz po raz wlewały niepokój w serca kibiców Podbeskidzia, którzy zdawali sobie sprawę, że na śliskiej murawie łatwo o błąd. W 33. minucie Kamil Kosowski mimo asysty Krzysztofa Króla zdołał dośrodkować niemal z samego narożnika boiska. Groźny strzał Tomasza Wróbla po interwencji Zajaca przyniósł jednak tylko rzut rożny.

Bielszczanie ograniczali się do gry z kontry, ale nie potrafili znaleźć recepty na aktywnych obrońców gości. W 39. minucie przedarli się pod bramkę. Po dośrodkowaniu Marka Sokołowskiego do piłki na 11. metrze doszedł Sebastian Ziajka, który próbował zwodem przenieść ją z prawej na lewą nogę. Nie oddał jednak strzału, gdyż nogą zahaczył go i przewrócił Maciej Szmatiuk. Sędzia Daniel Stefański nie dopatrzył się jednak przewinienia obrońcy. W 45. minucie Ziajka strzelił jeszcze z 30 metrów, ale dobrze ustawiony na środku bramki Łukasz Sapela nie miał problemów z wyłapaniem piłki.

Po zmianie stron obraz gry początkowo nie zmienił się zasadniczo. Bełchatowianie kontrolowali wydarzenia groźnie atakując. Aktywny był szczególnie Kamil Kosowski. Podbeskidzie kontrowało. W 54. minucie Podbeskidzie zmarnowało najlepszą dotychczas szansę na otwarcie wyniku. Z kilkunastu metrów silnie i celnie strzelił Sebastian Ziajka. Łukasz Sapela nie opanował piłki i wypuścił ją przed siebie. Dobitkę głową Sylwestra Patejuka chwycił już pewnie. Co się odwlecze, to nie uciecze - w 58. minucie piłka po fenomenalnym strzale Sebastiana Ziajki znalazła drogę do bramki. Strzelił silnie lewą nogą, a piłka wpadła do bramki tuż przy lewym słupku bramki "górników".

Pod objęciu prowadzenia gra Podbeskidzia ożywiła się, a w poczynaniach PGE GKS pojawiła się nerwowość. Bielszczanie grali bardzo rozsądnie szanując piłkę. Pod bramkami obie drużyny nie stwarzały jednak poważniejszego zagrożenia.

Ostatnią poważniejszą szansę goście zmarnowali w 86. minucie. Bełchatowianie dość szybko wykonali rzut wolny, a piłkę otrzymał Kamil Kosowski, który z lewego skrzydła dośrodkował na głowę Dawida Nowaka. Uderzenie było zbyt rachityczne i Zajac nie miał problemów ze złapaniem piłki. "Górnicy" szukali jeszcze swoich szans w ostatnich minutach na wyrównanie, ale Podbeskidzie nie pozwoliło na zmianę wyniku.

Reklama

Podbeskidzie Bielsko-Biała - PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Sebastian Ziajka (58).

Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Ondrej Sourek.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 3 100.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Juraj Dancik (46. Ondrej Sourek), Bartłomiej Konieczny, Krzysztof Król - Matej Nather, Dariusz Łatka, Sebastian Ziajka, Liran Cohen (90+2. Maciej Rogalski), Sylwester Patejuk (61. Mariusz Sacha) - Robert Demjan.

PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Mate Lacic, Maciej Szmatiuk, Zlatko Tanevski - Grzegorz Baran, Damian Zbozień (69. Dawid Nowak), Tomasz Wróbel (76. Grzegorz Kuświk), Szymon Sawala, Kamil Kosowski - Marcin Żewłakow (64. Paweł Buzała).