Świetnie rozpoczęli goście, którzy już w pierwszej akcji zdobyli gola. Zaczęło się od błędu Słowaka Roberta Picha, który wyprowadzając akcję spod własnego pola karnego wdał się w pojedynek z Gerardem Badią i ją stracił. Hiszpański pomocnik Piasta zdecydował się na strzał z 20 metrów i trafił idealnie.
Po strzeleniu gola goście cofnęli się na własną połowę i wyczekiwali, co zrobi Śląsk. Wrocławianie byli częściej przy piłce, atakowali, ale mieli duże problemy z przebiciem się przez defensywę rywali. Kilka minut po stracie gola udało się to Hiszpanowi Joanowi Romanowi, który mocno wstrzelił piłkę w środek pola karnego, ale stojący kilka metrów przed pustą bramką Łukasz Zwoliński przepuścił ją między nogami.
To była najlepsza okazja Śląska w pierwszej połowie. Cały czas gospodarze mieli optyczną przewagę, ale razili niedokładnością. Piast popełniał ten sam grzech przy kontratakach. Mecz był toczony w niezłym tempie, ale właśnie przez brak precyzji z akcji obu drużyn nic groźnego nie wynikało.
Druga połowa zaczęła się jeszcze bardziej po myśli przyjezdnych niż pierwsza, bo już po 120 sekundach zdobyli drugiego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przy biernej postawie defensorów Śląska Słoweniec Uros Korun z bliska wepchnął piłkę do siatki i było już 2:0 dla ekipy trenera Dariusza Wdowczyka.
Śląsk rzucił się do ataków i jedenaście minut później po precyzyjnym strzale Serba Aleksandara Kovacevica z rzutu wolnego było już tylko 1:2. To był początek szalonych kilkudziesięciu sekund na Stadionie Wrocław, bo zaraz po wznowieniu gry od środka boiska bramkę zdobył Badia. Wrocławianie chwilę później odpowiedzieli tym samym i było 2:3. Tym razem płaskim strzałem do siatki posłał piłkę Pich.
W kolejnych fragmentach meczu nadal nie brakowało okazji bramkowych i to dla obu ekip. Gospodarze nie mając nic do stracenie atakowali większą liczbą zawodników, a Piast kontratakował. I właśnie po jednej z takich akcji swojego trzeciego gola zdobył Badia. Hiszpan uderzył zza pola karnego tak, że Lubos Kamenar tylko odprowadził piłkę wzrokiem w górny róg bramki.
Śląsk próbował szybko odpowiedzieć, ale Piast przetrzymał napór gospodarzy. Z minuty na minutę widać było, że mimo dużej przewagi wrocławianie tracą nadzieję na odrobienie strat. Aż do 87. minuty, kiedy obrońcy gości się zagapili i niewysoki Pich strzałem głową nie dał szans Jakubowi Szmatule.
Wrocławianie rzucili się do szaleńczych ataków, a Piast bronił całym zespołem we własnym polu karnym. Przy jednym z rzutów rożnych nawet Kemenar powędrował w pole karne rywali, ale nie udało się już doprowadzić do remisu.
Po końcowym gwizdku doszło do bójki piłkarzy. Sędzia Szymon Marciniak po opanowaniu sytuacji i konsultacji z asystentem ukarał czerwonymi kartkami Łukasza Madeja i Herberta oraz Adama Mójtę żółtą, ale nie jest wykluczone, że Komisja Ligi może ukarać jeszcze innych zawodników.
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 3:4 (0:1)
Bramki: 0:1 Gerard Badia (7), 0:2 Uros Korun (47), 1:2 Aleksandar Kovacevic (56-wolny), 1:3 Gerard Badia (57), 2:3 Robert Pich (58), 2:4 Gerard Badia (71), 3:4 Robert Pich (87-głową)
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Mariusz Pawelec, Ryota Morioka. Piast Gliwice: Gerard Badia, Marcin Pietrowski, Adam Mójta. Czerwona kartka – Śląsk Wrocław: Łukasz Madej (po końcowym gwizdku za udział w bójce). Piast Gliwice: Herbert (po końcowym gwizdku za udział w bójce)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 6 262
Śląsk Wrocław: Lubos Kemenar - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Mateusz Lewandowski – Joan Roman, Aleksandar Kovacevic (76. Ostoja Stjepanovic), Łukasz Madej, Ryota Morioka, Robert Pich – Łukasz Zwoliński (72. Kamil Biliński)
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Uros Korun, Marcin Pietrowski, Hebert – Bartosz Szeliga, Sasa Zivec (66. Michał Masłowski), Stojan Vranjes, Martin Bukata (66. Maciej Jankowski), Gerard Badia, Patrik Mraz (41. Adam Mójta) - Michal Papadopulos.