16 września ubiegłego roku Pogoń zremisowała w Szczecinie z Koroną Kielce 1:1, a następnych osiem spotkań przed własną publicznością zakończyła zwycięsko. W niedzielę przyszedł kres tej passy, a lubinianie dodatkowo popsuli gospodarzom święto związane z pożegnaniem najstarszego stadionu w ekstraklasie. W poniedziałek przy ul. Twardowskiego rozpoczną się roboty rozbiórkowe wysokiej trybuny. W 36 miesięcy w tym samym miejscu ma zostać zbudowany nowy obiekt. Dlatego też mecz z Zagłębiem odbywał się pod hasłem "To ostatnia niedziela", z głośników rozbrzmiewała piosenka Mieczysława Fogga, a na trybunach pojawił się komplet widzów.
Do podniosłego nastroju nie dostroili się zawodnicy trenera Kosty Runjaica, którzy nie mieli wiele do powiedzenia w konfrontacji z dobrze ustawioną taktycznie drużyną z Lubina, dla której gole zdobyli Słoweniec Damjan Bohar, Filip Starzyński z rzutu karnego i Patryk Tuszyński. Goście dzięki temu wskoczyli do czołowej ósemki tabeli.
"Po tylu pozytywnych informacjach w minionym tygodniu: przedłużony kontrakt trenerski, rozpoczęcie budowy stadionu, wyprzedane bilety, rozczarowaliśmy na boisku. To był nasz najgorszy mecz w tym roku i najgorszy w ogóle. Ja i wszyscy na stadionie nie tak to sobie wyobrażaliśmy, musimy stawić temu czoła" - przyznał krytycznie szkoleniowiec siódmych w tabeli "Portowców".
Pogoń ma 38 pkt, o dwa więcej niż ósme Zagłębie i dziewiąta Korona Kielce, a o trzy niż także nie rezygnująca z walki o "ósemkę" Wisła Kraków.
W drugim niedzielnym spotkaniu Miedź dość niespodziewanie wygrała z Lechem 3:2. Gospodarze szybko objęli prowadzenie po strzale głową Bośniaka Bozo Musy, a przed przerwą na 2:0 podwyższył efektownym uderzeniem z daleka najlepszy strzelec beniaminka Fin Petteri Forsell.
W drugiej połowie Maciej Gajos zmniejszył straty, ale później Hiszpan Omar Santana zdobył trzecią bramkę dla gospodarzy, wykorzystując rzut karny podyktowany za zagranie ręką czarnogórskiego obrońcy Nikoli Vujadinovica, w czym sędziego Tomasza Kwiatkowskiego wyręczyli koledzy obsługujący system VAR.
"Mamy olbrzymi niedosyt po tym spotkaniu, szczególnie kiedy wejście w mecz jest tak fatalne. Pierwsza część spotkania w naszym wykonaniu była nie do przyjęcia. Tak naprawdę grać zaczęliśmy, kiedy straciliśmy trzecią bramkę. Nie chcę analizować na gorąco, ale obok tego meczu nie można na pewno przejść obojętnie i trzeba wyciągnąć wnioski" - skomentował opiekun Lecha Adam Nawałka.
To już trzecia na wiosnę porażka "Kolejorza", który jest piąty w tabeli, ze znaczą stratą do zajmujących dwie najwyższe pozycje Legii Warszawa i Lechii Gdańsk.
Miedź z kolei odniosła drugie zwycięstwo w tej rundzie i z 27 pkt oddaliła się od strefy spadkowej, podobnie jak Śląsk Wrocław, który w piątek jakże udaną dla drużyn z Dolnego Śląsk kolejkę rozpoczął, pokonując Jagiellonię Białystok 2:0.
Jedną z bramek zdobył Marcin Robak. Było to jego 113. trafienie w karierze w ekstraklasie, co daje mu 15. miejsce w klasyfikacji wszech czasów, ex aequo z Andrzejem Jarosikiem. Liderem zestawienia jest wciąż Ernest Pohl z 186 golami.
"Jaga" w trzech ostatnich występach powiększyła dorobek o punkt i zapewne spekulacje o niepewnej przyszłości trenera Ireneusza Mamrota nabiorą na sile. Białostoczanie są na czwartej pozycji, ale tracą już trzy punkty do trzeciego Piasta.
Gliwiczanie odnieśli wiosną już cztery zwycięstwa, ostatnie w piątek w prestiżowych derbach nad Górnikiem Zabrze 2:0. Gospodarze z 24 pkt są tuż "nad kreską", ale mogą znaleźć się w strefie spadkowej, jeśli Wisła Płock nie przegra w poniedziałek w Gdańsku z liderem.
A piłkarze Lechii będą dodatkowo zmotywowani sobotnim sukcesem Legii. Obrońcy tytułu pokonali w Gdyni Arkę i zbliżyli się do gdańszczan na jeden punkt.
Wszystkie bramki w Gdyni padły w drugiej połowie. Legioniści zdobyli dwie w ciągu sześciu minut, a do siatki trafili Hiszpan Carlitos (59.) i Chorwat Sandro Kulenovic (64.). Kilka chwil później stratę zmniejszył uderzeniem głową Maciej Jankowski, ale na więcej gospodarzy już nie było stać.
Tymczasem Arka nie wygrała żadnego z ostatnich dziewięciu meczów ligowych, a w trakcie tej serii zdobyła tylko dwa punkty, choć wiosną żadnego. Kibice w sobotę w mało gustowny sposób dali do zrozumienia władzom klubu, że za taki stan rzeczy winią głównie szkoleniowca Zbigniewa Smółkę.
"Do tej pory nie wiem, jak można było przegrać to spotkanie. Jestem dumny z drużyny, bo jesteśmy w poważnym kryzysie, a nie było widać w naszych szeregach ani chwili zwątpienia. Zachowanie mojego zespołu na boisku i w szatni po meczu bardzo mnie motywuje. Zawodnicy są ze mną i ja dalej wierzę w tę drużynę" - zaznaczył trener Arki.
Pierwsze gole w ekstraklasie i od razu trzy zdobył Krzysztof Drzazga, a hat-trickiem 23-latek walnie przyczynił się do wyjazdowej wygranej Wisły Kraków z Koroną Kielce 6:2, choć to gospodarze dwukrotnie prowadzili (1:0 i 2:1) po trafieniach Gruzina Wato Arweładze.
Wiosną, poza Piastem i Zagłębiem, najlepiej spisuje się Cracovia, która podobnie jak zespoły z Gliwic i Lubina zdobyła 12 punktów. W tej serii pokonała zamykające tabelę Zagłębie Sosnowiec 2:1 po dwóch trafieniach Hiszpana Airama Cabrery, jednym z rzutu karnego. To ósme zwycięstwo "Pasów" w ostatnich dziewięciu kolejkach.
Za tydzień m.in. derby Krakowa oraz starcie ostatniej drużyny z pierwszą.