Po pierwszych wyrównanych minutach, gdy drużyny walczyły o dominację w środku boiska, zaczęła rysować się przewaga Rakowa. Goście wykorzystywali zwłaszcza błędy Jagiellonii przy wyprowadzaniu piłki i groźnie kontratakowali. Już w ósmej minucie niewiele zabrakło, by objęli prowadzenie, ale Vladislavs Gutkovskis nie wykorzystał podania Iviego Lopeza, minął się z piłką, a do tego boleśnie uderzył nogami w słupek.

Reklama

W 18. min Patryk Kun przebiegł pół boiska i wyłożył piłkę Davidowi Tijanicowi, ale słoweński skrzydłowy strzelił nad poprzeczką. Chwilę później Fran Tudor zagrał wzdłuż bramki do Gutkovskisa, jednak świetną interwencją popisał się Tomas Prikryl, wybijając piłkę na rzut rożny.

Bohaterem gospodarzy był w tej fazie meczu Pavels Steinbors, który znakomitymi interwencjami uratował ich w kolejnych akcjach, broniąc m.in. strzał z bliska Jarosława Jacha. W końcówce pierwszej połowy doświadczony łotewski bramkarz z powodu kontuzji uda musiał opuścić boisko.

Reklama

Jagiellonia rzadko miała bramkowe okazje. Na początku meczu wart odnotowania był strzał głową Jesusa Imaza, który na rzut rożny wybił Dominik Holec. W 42. min hiszpański napastnik Jagiellonii zwodem mijał w polu karnym Jacha, a przy kontakcie z obrońcą Rakowa upadł, co sędzia Bartosz Frankowski zinterpretował jako faul. Ostatecznie po konsultacji VAR arbiter wycofał się z tej decyzji.

Druga połowa była słabsza, i to w wykonaniu obu zespołów. Nie brakowało co prawda walki i zaangażowania, ale mało było jakości piłkarskiej. Mnożyły się niecelne podania, akcje były rwane i brakowało podbramkowych sytuacji. Więcej miał ich Raków.

W 54. min Xavier Dziekoński wygrał sytuację sam na sam z Marcinem Cebulą. W 68. min dośrodkowanie Tudora do Jakuba Araka zdołał przeciąć w polu karnym Błażej Augustyn. W 88. min stoper Jagiellonii zdołał zablokować kolejne dośrodkowanie chorwackiego pomocnika, ale gdyby nie refleks Dziekońskiego, skończyłoby się golem samobójczym.

Reklama

Niespodziewanie emocje pojawiły się w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Najpierw Holec, który przez całą połowę nie miał żadnej wymagającej interwencji, obronił groźny strzał z pola karnego Imaza, a w odpowiedzi "piłkę meczową" miał Arak. Napastnik Rakowa prowadził piłkę niemal od połowy boiska, a gdy był oko w oko z Dziekońskim zdecydował na strzał, a nie na podanie do Tudora, który miałby przed sobą praktycznie pustą bramkę. Golkiper "Jagi" obronił strzał, czym ucieszył z pewnością nie tylko kibiców i piłkarzy z Białegostoku, ale również Legii Warszawa.

Przy braku zwycięstwa Rakowa w Białymstoku, stołeczny zespół zapewnił sobie bowiem mistrzowski tytuł.

Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 0:0
Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Myroslav Mazur. Raków Częstochowa: Zoran Arsenic, Vladislavs Gutkovskis, Ben Lederman
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Mecz bez udziału publiczności
Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors (40. Xavier Dziekoński) - Tomas Prikryl, Błażej Augustyn, Myroslav Mazur, Bartłomiej Wdowik - Bartosz Kwiecień, Taras Romanczuk - Konrad Wrzesiński (63. Martin Pospisil), Przemysław Mystkowski (63. Jakov Puljic), Bartosz Bida (63. Godfrey Bitok Stephen) - Jesus Imaz
Raków Częstochowa: Dominik Holec - Zoran Arsenic, Andrzej Niewulis, Jarosław Jach (46. Petr Schwarz) - Fran Tudor, Marko Poletanovic, Iwo Kaczmarski (46. Ben Lederman), Patryk Kun - Dawid Tijanic (46. Marcin Cebula), Vladislavs Gutkovskis (51. Jakub Arak), Ivi Lopez (73. Mateusz Wdowiak)