W niedzielę o godz. 15 Lechia zmierzy się w Radomiu z beniaminkiem ekstraklasy Radomiakiem, z którym 28 sierpnia zremisowała na własnym stadionie 2:2. Po tamtym meczu pracę stracił trener gdańszczan Piotr Stokowiec, a zastąpił go Kaczmarek. Po agresji Rosji na Ukrainę ten szkoleniowiec nie chciał przed rewanżową konfrontacją rozmawiać o futbolu.
To jest nasz akt solidarności. Jesteśmy myślami ze wszystkimi ludźmi i sportowcami, których życie w ciągu doby niesamowicie się zmieniło, którzy nie mogą kontynuować swojego normalnego życia. Od wczoraj nasz świat wygląda inaczej - powiedział w piątek na konferencji prasowej w Gdańsku Kaczmarek.
Szkoleniowiec biało-zielonych przypomniał, że w przerwie zimowej jego drużyna podczas zgrupowania w Turcji zagrała z ukraińskim zespołem Czornomorec Odessa.
Graliśmy z grupą młodych ludzi, którzy byli tam tak jak my, aby się rozwijać i pracować nad swoimi karierami, aby rywalizować sportowo. Mamy niesamowity dar, że możemy wyjść w niedzielę na boisko i grać w piłkę, czyli robić to, co kochamy. I iść za pasją i naszymi ambicjami, a kilka kilometrów dalej młodzi ludzie, dla których futbol też jest całym światem i życiem, nie mogą tego robić - zauważył.
"Prezentem jest żyć w Polsce"
W rundzie jesiennej piłkarzem Lechii był ukraiński obrońca Mykola Musolitin, który w przerwie zimowej odszedł z klubu.
Mykola był z nami w szatni przez rok, zaprzyjaźnił się z wieloma chłopakami i wielu z nich utrzymuje z nim kontakt. Wiemy, że jest w swoim kraju i szuka klubu. Rozmawiał z kilkoma drużynami, także poza granicami Ukrainy, ale obecnie nie może jej opuścić. Wczoraj wysłałem mu osobistą wiadomość - zdradził.
Kaczmarek przekonuje, że należy doceniać to, co się posiada i w jakim miejscu się przebywa.
Jako piłkarze żyjemy marzeniem i zarabiamy na tym pieniądze, jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji i taki dzień jak wczorajszy to potwierdza. Jak cenne jest to, co możemy robić. Rozmawiałem z zawodnikami, jak cenne jest nasze życie i jakim prezentem jest to, że możemy żyć w Polsce. Jesteśmy w tym momencie bezpieczni, nasze rodziny są bezpieczne i możemy chodzić do pracy. Wszystkie nasze problemy są tak drobne i nieistotne wobec tego, co dzieje się na Ukrainie - skomentował.
Nieuniknione związki sportu z polityką
Trener Lechii jest zdania, że sport nie powinien łączyć się z polityką, ale takie związki są nieuniknione.
Takie są założenia. Sportowiec żyje z rywalizacji, chodzi o to, aby kogoś pokonać, aby wygrać, ale w sposób uczciwy i sportowy. Wybieramy taką formę rywalizacji, ale prawda jest taka, że sport jest polityczny. Dowodów na to było mnóstwo, także podczas różnych wielkich imprez. Nie chcę jednak wchodzić w tematy polityczne, chodzi mi tylko o ludzi, bo dla nas największą wartością i darem jest życie. Myślimy też dzisiaj o kobietach i dzieciach, o wszystkich niewinnych ludziach - dodał.
37-letni szkoleniowiec odniósł się również do przeszłości Gdańska. Przyznał, że na ten temat rozmawiał z drużyną przed inauguracyjnym meczem rundy wiosennej ze Śląskiem Wrocław.
W Lechii są gracze z różnych krajów i wszyscy muszą mieć świadomość co to znaczy grać dla Gdańska. Opowiadałem, że Gdańsk to jedno z najbardziej historycznych miast w Europie, a może i na świecie. To miasta jako pierwsze zostało zaatakowane w drugiej wojnie światowej, a później w dużej mierze zniszczone. Tu mieszkają ludzie, którzy to przeżyli, a później je odbudowywali. To są ludzie pełni siły i dumy. Gramy nie tylko dla siebie i naszych rodzin, ale także dla nich - zaznaczył.
Trener biało-zielonych uważa, że atmosfera w szatni jego zespołu zmieni się.
Na pewno trzeba być powściągliwym i wrażliwym w wyrażaniu. Kiedyś mówiło się potocznie i szybko rzucało hasłami, że idziemy na wojnę, a nikt z nas nie wie, co to jest wojna. 10 lat temu pracowałem w Egipcie w czasach rewolucji, na ulicach były czołgi, przeżywaliśmy bardzo trudne i dramatyczne dni, bo nie brakowało ofiar. Wiem co takie wydarzenia robią z zawodnikami, na szczęście nas teraz one bezpośrednio nie dotykają - podsumował.