Częstochowianie po raz pierwszy w historii przyjeżdżają na Łazienkowską w roli lidera ekstraklasy, a dziewięciopunktowa przewaga nad Legią sprawia, że zachowają tę pozycję niezależnie od wyniku jaki padnie w sobotę. Zwycięstwo lub remis zdecydowanie przybliżą ich do upragnionego tytułu, natomiast wygrana Legii pozwoliłaby jej na zachowanie nie tylko nadziei, ale i realnej szansy na doścignięcie rywala.

Reklama

Już tylko Raków i Legia mogą sięgnąć po tytuł

Drużyna Marka Papszuna ma na koncie już 21 kolejnych spotkań bez porażki, licząc zarówno występy ligowe jak i pucharowe (18 zwycięstw i 3 remisy). Po raz ostatni Raków przegrał 3 września ubiegłego roku z Cracovią na wyjeździe 0:3, ale już w następnej kolejce pokonał... Legię przed własną publicznością aż 4:0. Sam wynik nie oddaje przebiegu tego spotkania, bo aż do 79 min. gospodarze prowadzili skromnie 1:0, po golu Iviego Lopeza z rzutu karnego w 30. min. Legia miała szanse na uzyskanie wyrównania, ale ich nie wykorzystała. Za to w końcówce trzy bramki zdobyli częstochowscy rezerwowi – Bartosz Nowak (dwie) i Fabian Piasecki, co oznaczało dla legionistów bolesną lekcję skutecznego futbolu.

Reklama

W rewanżu kwestia wyniku jest sprawą otwartą, bo obie drużyny w rundzie rewanżowej grają równo i nie przegrywają, chociaż obu przytrafiły się po dwa remisy (Legii u siebie – z Cracovią i Widzewem Łódź, a Rakowowi na wyjazdach – z Wartą Poznań i Stalą Mielec).

Trener Papszun oczywiście docenia najbliższego rywala z jakim przyjdzie się zmierzyć jego drużynie.

Szykujemy się do meczu z Legią, a takie mecze zawsze wywołują dodatkowe emocje. Nie tylko u mnie, ale i u kibiców i u zawodników. Zagramy z drużyną, która w ostatnich latach osiągnęła największe sukcesy i która od dawna należy do najlepszych polskich zespołów. Pojedynek z takim rywalem zawsze elektryzuje środowisko piłkarskie.

- Cieszę się, że nie tylko możemy rywalizować z Legią o mistrzostwo, ale także z tego, że do sobotniego meczu przystępujemy z pozycji lidera. Faktycznie już chyba tylko te dwie drużyny mają realne szanse na tytuł mistrzowski. Nic chyba dziwnego, że czekamy na ten mecz z pewną niecierpliwością. Zdajemy sobie sprawę, że dla Legii jest to ostatnia lub może jedna z ostatnich szans by zbliżyć się do Rakowa i będzie robić wszystko, żeby nas pokonać. Ale moja drużyna też zdaje sobie sprawę o jaką stawkę toczy się gra i też zrobi wszystko, żeby wygrać w Warszawie. Chciałbym, żeby było to dobre widowisko, a nie "z wielkiej chmury mały deszcz". Widząc jednak dyspozycję obu zespołów w ostatnich spotkaniach nie ma się chyba o co martwić - powiedział.

Ostatnio w stolicy wygrał Raków

Co ciekawe, sobotni mecz odbędzie się dokładnie 51 lat po pierwszym spotkaniu Rakowa i Legii – 1 kwietnia 1972 roku, w Wielką Sobotę, drużyny te zmierzyły się w Częstochowie w półfinale Pucharu Polski. Zainteresowanie tym pojedynkiem było tak duże, że został on rozegrany nie na kameralnym stadionie Rakowa, ale na Stadionie Miejskim (na którym do dzisiaj ścigają się żużlowcy Włókniarza, a w 1980 roku w finale PP Legia wygrała 5:0 z Lechem Poznań). Dzięki temu mecz mogło zobaczyć ok. 20 tysięcy kibiców. Niespodzianki nie było. Naszpikowana reprezentantami Polski, opromieniona niedawnym występem w półfinale Pucharu Europy Legia wygrała z trzecioligowym wówczas Rakowem 3:0, po dwóch golach Kazimierza Deyny i trafieniu Władysława Stachurskiego. Rewanż w stolicy (w ćwierćfinałach i półfinałach PP rozgrywano mecz i rewanż), w wielkanocny poniedziałek, był formalnością: Legia wygrała 2:0, a bramki zdobyli Deyna i Jan Pieszko.

Na kolejny mecz Rakowa z Legią trzeba było czekać ponad 22 lata, czyli do czasu awansu częstochowian do ekstraklasy (oficjalnie wtedy: I ligi). W latach 1994-98 drużyny te zagrały ze sobą dziewięciokrotnie: 8 razy w lidze i raz w Pucharze. W Warszawie pięciokrotnie, czyli zawsze, wygrywała Legia, a zwycięstwo 3:0 w maju 1995 roku zapewniło jej mistrzostwo kraju (na dwie kolejki przed końcem sezonu). W Częstochowie trzy razy padł remis, a raz zwyciężyli goście.

Na kolejny mecz Rakowa i Legii trzeba było czekać do marca 2019 roku, gdy zmierzający do ekstraklasy częstochowianie trafili na legionistów w ćwierćfinale Pucharu Polski i pokonali ich, po dogrywce, 2:1. Z uczestników tamtego meczu w Rakowie grają nadal Tomas Petrasek, Patryk Kun i Sebastian Musiolik, a w LegiiCarlitos i Artur Jędrzejczyk.

Od 2019 roku Raków i Legia znowu grają ze sobą regularnie w ekstraklasie. W dwóch pierwszych sezonach trzy razy wygrywali legioniści, a raz padł remis. Sytuacja zmieniła się w 2021 roku, gdy Raków poradził sobie z Legią na jej terenie w rywalizacji o Superpuchar. Co prawda, mecz zakończył się remisem 1:1 (Raków prowadził od 10. min po golu Davida Tijanicia, a wyrównujące trafienie dla Legii uzyskał w trzeciej minucie doliczonego do drugiej połowy czasu Mahir Emreli), ale częstochowianie lepiej strzelali karne i wygrali 4:3. W ekstraklasie w poprzednim sezonie Raków wygrał w Warszawie 3:2, a u siebie zremisował 1:1, by niespełna miesiąc później pokonać stołeczny zespół w półfinale Pucharu Polski 1:0.

We wszystkich meczach rozgrywanych od 2019 roku piłkarzy Rakowa prowadził oczywiście Marek Papszun (za dwa tygodnie minie 7 lat odkąd został trenerem Rakowa, a o którego w poprzednim sezonie zabiegała Legia). Tymczasem Legia miała w tym czasie pięciu szkoleniowców. Byli to: Ricardo Sa Pinto, Aleksandar Vukovic, Czesław Michniewicz, Marek Gołębiewski, ponownie Vukovic oraz Kosta Runjaic.

Papszun ma pełne pole manewru

W sobotę Marek Papszun powinien mieć do dyspozycji wszystkich piłkarzy, poza Szymonem Czyżem i Fabianem Piaseckim, którzy wracają do zdrowia po długotrwałych kontuzjach. Zawodnicy, którzy przebywali na zgrupowaniach swoich reprezentacji, wrócili do Częstochowy bez urazów. Chodzi o Bena Ledermana, Giannisa Papanikolaou, Vladislavsa Gutkovskisa, Bogdana Racovitana oraz rezerwowych bramkarzy – Kacpra Trelowskiego i Jakuba Rajczykowskiego. W poprzednim meczu, z Cracovią, obawiano się, że kogoś może wyeliminować z pojedynku z Legią nadmiar żółtych kartek, ale nikogo z tego powodu nie zabraknie, a zagrożonych absencją było aż dziewięciu piłkarzy.

A zatem szkoleniowiec Rakowa ma pełne pole manewru przy zestawieniu wyjściowej jedenastki. W defensywie raczej zaskoczeń nie będzie: Vladan Kovacevic w bramce, a przed nim Stratos Svarnas, Zoran Arsenic lub Tomas Petrasek i Milan Rundic. Ale w drugiej linii i w formacji ofensywnej wariantów jest znacznie więcej, a trener może kogoś zatrzymać na ławce rezerwowych w roli jokera. Teoretycznie z przodu powinni grać: Vladislavs Gutkovskis, Ivi Lopez i Bartosz Nowak, a za nimi Fran Tudor, Giannis Papanikolaou, Władysław Koczerhin oraz Jean Carlos Silva lub Patryk Kun. Do dyspozycji pozostają jeszcze: Ben Lederman, Gustav Berggren, Bogdan Racovitan, Marcin Cebula, Sebastian Musiolik, a także wciąż czekający na debiut w barwach „Czerwono-Niebieskich” – Adrian Gryszkiewicz.

Niezależnie od wyniku sobotniego spotkania Raków po 26 kolejkach będzie nadal liderem ekstraklasy, a Legia pozostanie na drugim miejscu. Pytanie brzmi: jaka będzie między nimi różnica punktów? Możliwości są trzy: 6 (przy zwycięstwie Legii), 9 (przy remisie) i 12 punktów (przy zwycięstwie Rakowa).