Mosór nie ma żalu do Legii. Bardziej zawiódł się na Czesławie Michniewiczu, który wówczas był trenerem stołecznego zespołu. Wiedziałem, że nawet jakbym na głowie stanął, to na mnie nie postawi. Miał swoją filozofię, argumenty. Jego wybór, miał do tego prawo - mówi na łamach tygodnika "Piłka Nożna" piłkarz Piasta Gliwice.
Mosór w Legii podupadł mentalnie
21-latek nie narzeka na swój los. Uważam po prostu, że tak naprawdę nie dostałem szansy. Wiosną 2020 roku zaliczyłem, jako siedemnastolatek, dwa występy w Ekstraklasie w barwach stołecznego klubu, w sumie z godzinę na boisku. Zostałem nawet mistrzem Polski, co było niezwykłym przeżyciem dla kogoś, kto od małego kibicował Legii, ale trudno było coś w takim wymiarze czasowym udowodnić. Kolejny sezon - z różnych powodów - już bez gry. Dlatego ucieszyła mnie oferta Piasta - zaznacza młody obrońca drużyny prowadzonej przez Aleksandara Vukovica.
Piłkarz przyznał jednak, że czas, kiedy czekał na swoją szansę w Legii był dla niego trudnym okresem. To nie była depresja, ale mentalnie faktycznie wtedy troszeczkę podupadłem. Nałożyło się na to wiele spraw, bo także kłopoty ze zdrowiem kontuzje. Te jednak nie biorą się z niczego. Jeśli głowa jest niespokojna, łatwiej o nie - podkreślił Mosór.