Sobotni mecz Ruchu z Górnikiem wysuwa się na czoło wydarzeń 25. kolejki Ekstraklasy. Lepszym bilansem mogą pochwalić się zabrzanie, którzy z dotychczasowych 123. pojedynków wygrali 48, w 40 nie wyłoniono zwycięzcy, a "Niebiescy" byli lepsi 34 razy.

Reklama

Górnik i Ruch na przeciwnych biegunach

Patrząc na tabelę Ekstraklasy i aktualną formę teoretycznie więcej szans na zwycięstwo ma Górnik, który na wiosnę wygrał trzy z pięciu spotkań. Podopieczni trenera Jana Urbana są chwaleni nie tylko za styl, ale i skuteczność, która przekłada się na 36 punktów i siódmą lokatę.

Natomiast Ruch jest przedostatni i w ostatnich pięciu meczach tylko raz zdobył komplet punktów. Chorzowianie jednak nie zamierzają rezygnować z walki o przedłużenie ligowego bytu i mają miłe wspomnienia z niedawnego innego derbowego starcia, w którym pokonali Piast Gliwice 3:0.

Rozmówca Dziennik.pl przestrzega przed stawianiem Górnika w roli zdecydowanego faworyta. Był piłkarz "Niebieskich" podkreśla, że w praktyce miejsce w tabeli nie będzie miało znaczenia. W takich meczach nie ma zmiłuj. Miejsce w tabeli, poprzednie wyniki, złe i dobre serie schodzą na dalszy plan. Liczy się tylko tu i teraz. Gdyby to był "zwykły" mecz to powiedziałbym, że faworytem jest Górnik, ale to są derby - zaznacza był reprezentant Polski.

Gilewicz doskonale wie co mówi, bo w meczach derbowych grał wiele razy i nie tylko w Polsce. Brałem udział w takich spotkaniach w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii. Wszędzie wyglądają one tak samo. Walka na całego od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Umiejętności czysto piłkarskie oczywiście są ważne i mają znaczenie, ale nie najistotniejsze, schodzą na drugi plan. W pojedynkach derbowych najważniejszą rolę odgrywają kwestie wolicjonalne, motywacyjne oraz mentalne. Dlatego powiedzenie "derby rządzą się swoimi prawami" jest jak najbardziej prawdziwe. Nawet autsajder może pokonać lidera. Tym bardziej w polskiej lidze, gdzie jak dobrze wiemy każdy może wygrać z każdym - przypomina nasz rozmówca.

Kibice atutem chorzowskiego Ruchu

Reklama

Według byłego napastnika Ruchu analizowanie przed meczem, kto ma gdzie i jaką przewagę jest pozbawione większego sensu. Na jednych i drugich spoczywa wielka presja. Kto lepiej sobie z nią poradzi i udźwignie jej ciężar ten wygra - twierdzi Gilewicz.

123. Wielkie Derby Śląska rozegrane zostaną na Stadionie Ślaskim w Chorzowie. Gospodarzem meczu jest Ruch. Organizatorzy spodziewają się rekordowej frekwencji. Docelowo na trybunach może zasiąść 40 tysięcy kibiców.

Kibbice Ruchu Chorzów będą "12" zawodnikiem "Niebieskich" / East News / Grzegorz Wajda/REPORTER

Fani Górnika liczyli na przyznanie około 4,5 tys. wejściówek. Tyle w lutym otrzymała Legia Warszawa. Ostatecznie zabrzanie będą mogli liczyć na doping ze strony tylko nieco ponad 2 tys. swoich sympatyków. Na więcej nie zgodził się Ruch jako organizator, tłumacząc decyzję względami bezpieczeństwa.

Szkoda, że fani Górnika nie pojawią się w większej ilości. Atmosfera piłkarskiego święta byłaby jeszcze lepsza. Akurat wsparcie kibiców w takich meczach jest bardzo ważne. Ich doping na pewno jest atutem i potrafi dodać skrzydeł - podkreśla Gilewicz.

Wyjątkowy mecz dla Ślązaków

Dla Ruchu zwycięstwo będzie miało podwójną wartość. Komplet punktów w meczu z Górnikiem zwiększy szanse "Niebieskich" na utrzymanie w Ekstraklasie oraz da im satysfakcję z pokonania odwiecznego rywala i "panowanie" na Górnym Śląsku. Wiem, jak ważna to sprawa dla sympatyków obu klubów. Zwycięzcy chodzą z podniesioną głową - uśmiecha się 52-latek.

Czy zwycięstwo w derbach osłodzi sympatykom Ruchu ewentualny późniejszy spadek z ligi? To pewnie trzeba by zapytać każdego kibica z osobna. Fajnie jest wygrać derby, ale jednak gdybym musiał wybierać, to wolałbym utrzymać się w Ekstraklasie - mówi Gilewicz.

Był napastnik naszej reprezentacji zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt w tej konfrontacji. Derby to nie tylko wyjątkowe przeżycie dla kibiców obu klubów, ale również piłkarzy związanych i urodzonych w danym regionie, czy jednym lub drugim mieście. Rdzennym Ślązakom nigdy nie brakowało charakteru. Oni na pewno będą w sobotę "gryźli" trawę - zapewnia rozmówca Dziennik.pl.

Jednym z takich piłkarzy jest Lukas Podolski. Mistrz świata z reprezentacją Niemiec praktycznie całe swoje życie spędził za naszą zachodnią granicą, ale urodził się w Gliwicach i zawsze podkreślał swoje uwielbienie i przywiązanie do Górnika, w którym gra obecnie.

Podziwiam go i darzę wielkim szacunkiem. W każdym meczu daje z siebie sto procent. To absolutny profesjonalista. Przykład dla innych. Myślę, że właśnie w takich meczach jego "gwiazda" może błyszczeć pełnym blaskiem - kończy Gilewicz.

Lukasowi Podolskiemu nie trzeba tłumaczyć, jaki ciężar gatunkowy mają Wielkie Derby Śląska / ShutterStock