Molnar zaliczył debiut z "przytupem"

Gospodarze do pojedynku z ostatnią drużyną w tabeli przystąpili pod wodzą Tomasza Grzegorczyka, który na początku tygodnia zajął miejsce zwolnionego Roberta Kolendowicza.

Reklama

Pogoń wyszła na prowadzenie w 24. minucie. Sam Greenwood dograł spod linii końcowej piłkę w pole karne do Molnara. 23-letni napastnik "Portowców" błyskawicznie złożył się do "nożyc" i uderzył nie do obrony. To bez wątpienia najładniejsza bramka jaka padła w ten weekend na polskich boiskach.

Pogoń długo nie cieszyła się z prowadzenia

Odpowiedź Lechii była niemal natychmiastowa. Pięć minut po stracie gola do remisu doprowadził Camilo Mena. Skrzydłowego ekipy z Trójmiasta idealnie obsłużył podaniem Rifet Kapic, a Kolumbijczyk posłał piłkę do siatki między nogami bramkarza Pogoni.

Zhelizko odpowiedział na gola Juwary

"Portowcy" prowadzenie odzyskali jeszcze przed przerwą. W 39. minucie piłkarze Lechii popełnili fatalny błąd. Źle wprowadzili piłkę z autu, a Pogoń wyprowadziła zabójczą kontrę. Asystę zaliczył Kamil Grosicki, gola strzelił Musa Juwara.

Na kolejną bramkę nie trzeba było długo czekać. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy znów był remis. Ivan Zhelizko uderzył bez przyjęcia. Strzał nie był mocny, ale na tyle precyzyjny i zaskakujący, że zasłonięty Valentin Cojocaru nie zdążył z interwencją.

Cojocaru obronił rzut karny, ale strzału Kurminowskiego już nie złapał

Od tego momentu byliśmy świadkami wymiany ciosów z obu stron. Raz gorąco robiło się pod jedną bramką, a za chwilę pod drugą. W 68. minucie Lechia miała doskonałą okazję, by strzelić trzeciego gola w tym meczu. Sędzia Marcin Kochanek podyktował rzut karny, choć można mieć wątpliwości do słuszności tej decyzji, to ostatecznie nie miała ona wpływu na końcowy wynik, bo Cojocaru obronił "jedenastkę" wykonaną przez Kapicia.

W 77. minucie bramkarz Pogoni jednak nie dał już rady uchronić swojej drużyny od straty gola. Dawid Kurminowski wykorzystał gapiostwo obrońcy i strzelił trzeciego gola dla Lechii.

Dwie bramki w doliczonym czasie gry

Zwycięstwo "Zielono-białych" w doliczonym czasie gry przypieczętował Kacper Sozonienko. Rezerwowy, który w końcówce pojawił się na placu gry znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem i nie dał mu żadnych szans.

Ostatecznie mecz zakończył się porażką Pogoni 3:4. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego straty zmniejszył Fredrik Ulvestad. Norweg bezbłędnie wykorzystał rzut karny.

Mendy z trybun oglądał porażkę Pogoni

Pogoń przegrała drugi mecz z rzędu i jest 12 w tabeli. Z trybun jej porażkę w pojedynku z Lechią oglądał Benjamin Mendy. Były gracz Manchesteru City w tym tygodniu związał się z "Portowcami" kontraktem.

Lechia dzięki zwycięstwu awansowała na przedostatnie miejsce w tabeli, ale tracący do niej dwa punkty Piast ma o dwa rozegrane mecze mniej.