Legia na początku miała sporo szczęścia
Legioniści mecz w Edynburgu zaczęli bardzo nerwowo. Gospodarze od razu rzucili się do ataku i już w w ciągu pierwszych 120 sekund dwukrotnie zagrozili bramce Legii. Z każdą kolejną upływającą minuta w grze podopiecznych Edwarda Iordanscu było coraz więcej spokoju, opanowania i dokładności.
Nsame "ostudził" Szkotów
Goście prowadzenie objęli w 35. minucie. Jeden z obrońców Hibernian FC zablokował piłkę ręką po strzale Bartosza Kapustki i sędzia po analizie VAR podyktował rzut karny. Bezbłędnym egzekutorem "jedenastki" był Jean-Pierre Nsame.
Kameruńczyk miał też swój udział przy drugim golu dla Legii. 31-popisał się kapitalną asystą do Pawła Wszołka, który z bliska skutecznie wykończył akcję.
Nieuznany gol Kapustki, fatalne pudło Biczachcziana
Na drugą połowę piłkarze Hibernian FC wyszli naładowani energią i tak samo jak na początku spotkania ostro ruszyli do przodu. Legia ponownie miała kłopot z utrzymaniem się przy piłce. Pojawiły się proste błędy. Na szczęcie świetnie w bramce spisywał się Kacper Tobiasz.
"Wojskowi" dali się znów "wyszumieć" miejscowym i w 61. minucie po pięknej akcji Bartosz Kapustka umieścił piłkę w siatce rywali. Gol niestety nie został zaliczony, bo chwilę wcześniej Wszołek był na "spalonym".
W 72. minucie mogło, a nawet powinno być 0:3. Wahan Biczachczian znalazł się w idealnej sytuacji do podwyższenia wyniku, ale zawodnik Legii fatalnie przestrzelił. Piłka po jego uderzeniu z kilku metrów przeleciała wysoko nad poprzeczką.
Legia straciła gola w tuż przed końcem
W końcówce jeszcze dwie okazje do zdobycia kontaktowej bramki mieli gospodarze. W pierwszym przypadku zabrakło precyzji. Za drugim razem piłka już wpadła do siatki Tobiasza, a autorem gola był Kieron Bowie. Zwycięstwo na wyjeździe 2:1 daje Legii zaliczkę przed rewanżem, który za tydzień odbędzie się w Warszawie.