Poddany Juana Carlosa I Roberto Soldado ze zręcznością inkwizytora pozbawił borysowian tęczowych nadziei, siejąc w ich sercach strach - ocenił piłkarski portal Pressball, podkreślając jednak, że mecz nie był nudny: Dziękujemy borysowianom za to, że oczekiwano meczu z niesłabnącym zainteresowaniem, a oglądało się go jednym tchem.

Reklama

Po dwóch wygranych BATE w Lidze Mistrzów, z Lille i Bayernem Monachium, prasa białoruska przestrzegała jednak, że drużyna z Borysowa gra z hiszpańskimi zespołami fatalnie: na sześć spotkań - z Villarrealem, Realem Madryt i Barceloną - poniosła sześć porażek.

Tej serii nie udało się przerwać. Niezależny tygodnik "Nasza Niwa" ocenił, że z tak znakomitymi drużynami jak Valencia można zwyciężać tylko grając bardzo odważnie, czego BATE nie zrobił. Valencia to oczywiście nie Barcelona, ale też dała BATE dobrą lekcję. Żeby wyjść z grupy, będziemy potrzebować bardzo wielu czynników. (Trener BATE Wiktar) Hanczarenka ma nad czym pomyśleć przez 7 listopada, kiedy odbędzie się rewanżowy mecz w Hiszpanii.

Hanczarenka przyznał po meczu, że kluczowe były dwa momenty: strata gola pod koniec pierwszej połowy oraz niewykorzystana szansa napastnika Witala Radzijonau. Dodał, że drużyna, która zdobywa pierwszą bramkę, wygrywa w 60-70 proc. przypadków.

Trener Valencii Mauricio Pellegrino zaznaczył, że jego zespół dokładnie przeanalizował silne oraz słabe strony przeciwnika i zdawał sobie sprawę, że siłą BATE jest kontratak. Musieliśmy bronić bramki i wykorzystywać szanse w ataku. Na tyłach graliśmy ostrożnie, a w środkowym polu zdecydowanie. BATE zwykle stosuje wiele podań w centrum i udało nam się z tym uporać - ocenił.

Reklama

Białoruscy kibice przyznają, że Valencia nie dała BATE szans. Byli jednak tacy, którzy bronili białoruskiego zespołu. Nie rozumiem skarg na BATE. Chłopaki grają, jak mogą, bez wielomilionowych budżetów i kupionych gwiazd - ocenił jeden z kibiców.