O tym, że kibole Legii do aniołków nie należą wiemy od dawna. Zadymy i awantury z ich udziałem to chleb powszedni. Praktycznie przy okazji każdego meczu rozgrywanego w europejskich pucharach poza granicami Polski dochodzi do mniejszych lub większych ekscesów. Na własnym podwórku ostatnio chuligani ze stolicy są mniej aktywni. Na stadionie przy Łazienkowskiej świadkami burd byliśmy prawie dwa lata temu, kiedy to fani gospodarzy zaatakowali sektor sympatyków Jagiellonii Białystok. W efekcie ich pobili, a władze miasta podjęły decyzję o przerwaniu meczu i kibice musieli rozejść się do domów.

Reklama

Po tych wydarzeniach szefowie Legii zapowiedzieli, że zrobią wszystko, byśmy więcej nie byli świadkami takich scen. Niestety na słowach się skończyło. Na meczu z Borussią Dortmund na trybuny obiektu przy Łazienkowskiej znów zostali wpuszczeni bandyci. Kilkunastu zamaskowanych osiłków w trakcie spotkania próbowało wedrzeć się do sektora, który zajmowali fani niemieckiej drużyny. Doszło do bijatyki z ochroniarzami. Całe zdarzenie nie uszło uwadze zachodnich mediów. Za to musimy się wstydzić jeszcze bardziej, niż za 0:6 "osiągnięte" na boisku.