W ostatnich latach polscy siatkarze niemal zawsze triumfowali w meczach z Kanadą, w poniedziałek też byli lepsi, chociaż o sukcesach w dwóch pierwszych setach przesądziły dopiero końcówki. W trzecim biało-czerwoni długo prowadzili, ale rywale doprowadzili do wyniku 19:19, lecz wtedy górę wzięły większe umiejętności i doświadczenie mistrzów świata.

Reklama

Spotkanie przedostatniej serii PŚ rozpoczęło się po myśli podopiecznych trenera Vitala Heynena. Wilfredo Leon po dużym skosie skutecznie zaatakował, po chwili asem serwisowym popisał się Maciej Muzaj i Polacy wygrywali 5:2. Kanadyjczycy wyrównali na 7:7 po bardzo udanej zagrywce w wykonaniu Ryleya Brendana Barnesa.

Biało-czerwoni w tej fazie potyczki grali nieco słabiej w ataku, lecz mieli przewagę w bloku (3-0). Po drugiej przerwie technicznej Muzaj i Jakub Kochanowski dwukrotnie zablokowali Stevena Marshalla i faworyci odskoczyli na 18:15.

To był dopiero wstęp do sporych emocji, ponieważ po akcjach m.in. Sharone'a Vernona-Evansa i Marshalla Kanadyjczycy wyszli na 19:18. Strata czterech punktów z rzędu podziałała mobilizująco na Polaków, znów zaczął funkcjonować blok, a w wyrównanej końcówce punktował m.in. Aleksander Śliwka. Z kolei Kanadyjczycy psuli ważne zagrywki, w tym na koniec Barnes.

W drugim secie mistrzowie globu bardzo długo przegrywali. Zaczęło się od zablokowania Śliwki (3:5), potem Muzaja (7:9). Po autowym ataku Leona, ten sam siatkarz szybko się zrehabilitował i zdobył punkt, a w następnych akcjach dwa razy z rzędu nie pomylił się Śliwka i ze stanu 10:12 zrobiło się 13:12.

Reklama

Śliwce nie udało się pójść za ciosem, został zatrzymany w ataku, nie zdołał też przyjąć serwisu Barnesa i znów górą byli Kanadyjczycy. Po asie serwisowym Danny'ego Demyanenko zespół Dana Lewisa, byłego zawodnika klubów z Bełchatowa czy Kędzierzyna-Koźla, osiągnął przewagę trzech "oczek" 20:17.

Przy rezultacie 19:22 na boisko wszedł Artur Szalpuk, który pomógł w bloku, sam skończył jeden z ataków i Polacy łącznie wygrali cztery akcje z rzędu, gdy na zagrywce był Karol Kłos. Szalpuk błysnął także w ostatnich piłkach, raz "kiwnął", następnie znów dopisał punkt, a seta zakończył potrójny blok Polaków.

W trzeciej partii Polacy wygrywali niemal od początku do końca, chociaż zdarzały się im przestoje. Muzaj zaserwował asa, pomylił się Vernon-Evans i było 5:2, potem Barnes nadział się na blok i wciąż biało-czerwoni utrzymywali trzypunktową przewagę (8:5). Korzystny wynik - 16:13, 18:15 - tylko na chwilę zmienił się na remis po ataku z krótkiej Demyanenki (19:19). W końcówce punktował Szalpuk, blok Muzaj - Kłos i ostatecznie biało-czerwoni zwyciężyli do 20.

Z 25 punktami Polacy wciąż zajmują drugą pozycję, a prowadzi niepokonana Brazylia, która w poniedziałek zagra z Japonią (7-2). Amerykanie, którzy podobnie jak Polacy mają bilans 8-2, ale punkt mniej, łatwo pokonali Rosjan 3:0 (25:23, 25:11, 25:16).

W Pucharze Świata, który zakończy się we wtorek, w ciągu 15 dni drużyny rozegrają aż po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". Tym razem stawką nie jest olimpijski awans, a jedynie prestiż i nagrody finansowe.

Polska – Kanada 3:0 (25:23, 26:24, 25:20)
Polska: Maciej Muzaj, Marcin Komenda, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Karol Kłos, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Wojtaszek (libero), Artur Szalpuk, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Łukasz Kaczmarek
Kanada: Steven Marshall, Ryley Brendan Barnes, Sharone Vernon-Evans, Derek Epp, Arthur Szwarc, Danny Demyanenko, Jason Derocco (libero) oraz Nicholas Hoag, Byron Keturakis