Wygrał Jan Hoerl, dla którego był to pierwszy w karierze trium w konkursie PŚ. Austriak wyprzedził Norwega Mariusa Lindvika i swojego rodaka Stefana Krafta.
23-letni Hoerl był najlepszy w piątkowych kwalifikacjach i na półmetku niedzielnych zawodów. W Wiśle odniósł pierwsze zwycięstwo pucharowe w karierze.
Piotr Żyła zajął 25. miejsce, a tuż za nim uplasował się Aleksander Zniszczoł.
Już po pierwszej serii konkursu odpadli: 32. Dawid Kubacki, 40. Paweł Wąsek, 41. Tomasz Pilch, 43. Stefan Hula, 45. Jakub Wolny, 46. debiutujący w Pucharze Świat Jan Habdas, 47. Klemens Murańka oraz 49. Andrzej Stękała.
Hoerl zwyciężył zdecydowanie, otrzymując za skoki na odległość 121 i 128 m notę 261,9 pkt, wyższą o 6,7 pkt od Lindvika oraz o 8,3 pkt od Krafta. Czwarte miejsce zajął Niemiec Karl Geiger, który zachował prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Dla Polaków były to nieudane zawody. Stoch, uzyskując 117 m, zajmował na półmetku zajmował dziewiątą lokatę. Kibice liczyli, że zdoła ją poprawić w drugiej serii. Tak się nie stało. Trzykrotny mistrz olimpijski lądował pół metra bliżej.
Czuję zdołowanie. Wydaje się, że wszystko jest ok, ale ciągle czegoś brakuje - przyznał Stoch w rozmowie z Eurosportem.
Skoki od początku sezonu są bardzo podobne, ale brakuje puzzla, którego włożenie pozwoliłoby polecieć kilka metrów dalej. Wkurza mnie to. Fajne zawody, wspaniali kibice, ale nie wychodzi - dodał.
Jak podał portal skijumping.pl, Polacy wywalczyli w sumie 35 pkt, najmniej w zawodach PŚ na własnej skoczni od 19 grudnia 1999 roku, gdy żaden z nich nie awansował do drugiej serii konkursu w Zakopanem.
W niedzielę zadowolony ze startu mógł być tylko Zniszczoł, który zdobył pierwsze w tym sezonie punkty.
Trener biało-czerwonych Michal Doleżal zapowiedział, że będzie się mocno zastanawiać nad składem na kolejne zawody Pucharu Świata, które odbędą się 11 i 12 grudnia w niemieckim Klingenthal.